poniedziałek, 5 maja 2014

Epilog (seria II)

- Drodzy półbogowie, satyrowie, nimfy i łowczynie Artemidy, oraz, wyjątkowo obecni na tym zgromadzeniu, bogowie olimpijscy, zebraliśmy się tutaj aby, mówię to z naprawdę ciężkim sercem, spalić całun jednej z najdzielniejszych herosów obecnych czasów, Jessici Torres, córki Artemidy. 
- Yyyyyy, wybacz Chejronie, ale z tego co słyszałam, Jessica popełniła samobójstwo, co świadczy raczej o tchórzostwie niż odwadze, nieprawdaż? - Drew Tanaka, była grupowa domku Afrodyty usmiechnęła się niewinnie, okręcając na palcu kosmyk długich, czarnych włosow. 
- No trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam! - Leo spojrzał na nią z mordem w oczach i wykonał gest, jakby chciał ją udusić. - Ona niby nie była herosem? Ty w życiu nie trzymałaś nawet w rękach broni! A ona wcale nie popełniła samobójstwa! Po prostu zginęła od ran, bo straciła zbyt dużo krwi! 
- Od ran, które sama sobie zadała - ciągnęła bezlitośnie Drew, nie zwracając uwagi na łzy, które już zbierały się w kącikach oczu chłopaka. 
Nagle tuż nad głową dziewczyny w drzewo przed którym stała wbił się rzucony z idealną precyzją sztylet Piper, przybijając przerażoną czarnowłosą do drzewa.
- Nie masz prawa tak na nią mowić! - wysyczała córką Afrodyty, ściskając ją mocno za ramiona. - To moja przyjaciółka i jeśli jeszcze raz tak o niej powiesz, obiecuję, że już nie będzie tak wysoło! 
- Ehm, Piper uważam, że niepotrzebnie się tak zachowujesz - Annabeth podeszła do dziewczyny i delikatnie położyła jej rękę na ramieniu. - Przykro mi, ale Jessica i tak już tego nie usłyszy... 
- Przykro ci tak? - Nico ze łzami w oczach podszedł do Annabeth i jednym sprawnym rucham przyłożył jej swój miecz ze stygijskiego żelaza do gardła. - Bo ty akurat wiesz, co to znaczy! Ciebie nawet tam nie było, nawet jej nie znałaś, jak może ci być przykro? 
- Ej, byłam jej przyjaciółką! - dziewczyna próbowała się bronić, jednak bez przekonania. Tak, nie była zbyt dobrą przyjaciółką dla Jessici, a teraz, gdy widziała ją przykrytą delikatnym srebrnym całunem, przedstawiającym księżyc w pełni i wyjącego białego wilka, bardzo tego żałowała. - Percy, proszę, powiedz mu coś! Przecież wiesz, że naprawdę bardzo mi przykro! - zawołała piskliwym głosem. 
Percy spojrzał na nią ze smutkiem i bólem w oczach. Widać było, że nawet on, chociaż bardzo ją kocha, nie wierzy w szczerość jej intencji. 
- Nico, puść ją, proszę - westchnął, ocierając cieknące mu po policzkach łzy wierzchem dłoni. - Ty przynajmniej możesz zejść do Hadesu i z nią porozmawiać, a my musimy tu stać, jak się pali. 
- Nie - szepnął Nico, jednak posłusznie schował miecz do pochwy. - Ona... Jessica już mnie nie pamięta... Ale przynajmniej jest teraz w Elizjum. Może tam jest szczęśliwa... Ma ktoś może chusteczkę? - dodał piskliwym głosem. 
Stojąca obok niego Artemida wyciągnęła z kieszeni opakowanie chusteczek i bez słowa mu je podała. Widać było, że nawet ona, chociaż była najtwardszą i najsilniejszą z bogów, ledwo powstrzymuje się od płaczu. 
Stojący obok niej Apollo delikatnie objął ją ramieniem. 
- Ej, Temi, nie przejmuj się, będziesz miała inne dzieci i szybko o niej zapomnisz - powiedział z przekonaniem, starając się ją pocieszyć. 
- Nie - bogini wyjęła chusteczkę chigieniczną z nowego opakowania i chałaśliwie wydmuchała nos. - Właśnie sobie przypomniałam, dlaczego wolałam nie mieć dzieci... 
- Więc żałujesz? - Percy podszedł do niej i spojrzał na nią z otwartymi ustami. - Żałujesz, że miałaś taką córkę jak Jess? 
- Nie - Artemida wytrzymała jego spojrzenie. - Żałuję w życiu wielu rzeczy, jednak na pewno nie tego. Hadesie... - zapłakana bogini spojrzała błagalnie na boga umarłych. 
- Tak, Artemis? - Hades spojrzał na nią z zaciekawieniem, szybko ocierając łzy wierzchem dłoni. - Co mogę dla ciebie zrobić? 
- Proszę... Jeśli ją kiedyś spotkasz, albo coś... Proszę, przekaż jej, że ją kochałam i że największym zaszczytem, jaki mnie kiedykolwiek spotkał, był zaszczyt bycia jej matką...
~~~~~
Oto, jakże smutny i dziwny, epilog tego opowiadania :( Czy tylko mi tak ciężko jest pożegnać się z Jessicą, Percym, Leonem i Nico, którzy byli głównymi bohaterami tego opowiadania? 
No dobra, nie będę się rozklejać, jest jeszcze drugi blog, ale to właśnie ten był tym pierwszym, który zaczęłam i dałam radę skończyć :') 
Bardzo dziękuję wam za wsparcie, którego mi udzielaliście, wchodząc tu i komentując :)
Łącznie weszliście tu 12 684 razy, zostawiając 573 komentarze, za co jestem wam bezgranicznie wdzięczna <3 
Mówię to już ostatni raz tutaj: 
LUDZIE, KOCHAM WAS <3 

Na zawsze wasza, pozytywnie jebnięta Starlette ;*