środa, 18 grudnia 2013

Rozdział XI (seria I)

<Percy> 
Staliśmy tak, już spakowani, słuchając jakiś tam dziwnych dziwnych rad i pouczeń Chejrona, który strasznie się denerwował, bo to była pierwsza taka misja od dawien dawna. To znaczy Ann słuchała, bo ja odpłynąłem gdzieś myślami a Nico pisał z kimś smsy. Kiedy jednak zaczął nam po raz piąty tłumaczyć, abyśmy, brońcie bogowie, nie wkurzali boga umarłych, bo Jessica na pewno już go mocno wkurzyła, syn Hadesa nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Chejron spojrzał na niego groźnie. 
- Co cię tak bawi Nico? Przecież sam wiesz najlepiej, że twój ojciec potrafi być... Dosyć wybuchowy, kiedy się go zezłości. 
- Taaaaa... Dosyć wybuchowy, to raczej mało powiedziane - Nico uśmiechnął się pod nosem. Doskonale wiedział, że jego ojciec raczej nie jest 'dosyć wybuchowy', tylko, jeśli już, dosyć MOCNO wybuchowy. - Ale mi chodzi o to, że mówisz nam to już piąty raz a ja ci piąty raz odpowiadam: Jess na pewno tam wytrzyma, bo jest dzielną osobą i będzie dalej walczyć! Oprócz tego ona nam ufa, że przyjdziemy, więc nie będzie chciała nas zawieść, bo taka już po prostu jest! Więc możemy już jak nakszybciej iść? - wydarł sie na Chejrona, który zamrugał z zaskoczenia oczami. Zwykle wszyscy obozowicze okazywali mu szacunek, ale Nico, w gruncie rzeczy, nie był jego obozowiczem. Chejron spojrzał na niego wilkiem i gestem pokazał mu, że ma odejść, co chłopak zrobił, z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Nasz opiekun westchnął jeszcze głośno i zwrócił się, tym razem, do Annabeth. 
- Czy na pewno macie już wszystko? Nie zapomnieliście niczego ważnego? Złotych drachn, broni, ambrozji nektaru? 
- Nie Chejronie, nie zapomnieliśmy niczego, naprawdę, wszystko będzie dobrze, poradzimy sobie i wrócimy szybko z Jess - uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco, jednak sprawiała wrażenie, jakby chciała bardziej przekonać samą siebie niż jego. Chejron pogładził ją po ramieniu i uśmiechnął się ciepło.
- Dobrze, w takim razie jak macie zamiar tam dotrzeć? Bo rozumiem, że z psem raczej nie polecicie na pegazach... 
- Z wilkiem - poprawiłem automatycznie. 
- Co? 
- Z wilkiem. Octopus jest wilkiem. 
- Ach, tak, no właśnie - Chejron najwyraźniej był bardzo rozkojarzony. - Więc ponawiam moje pytanie, jak macie zamiar tam dotrzeć? Bo, jak rozumiem, wybieracie się do Central Parku w Nowym Yorku, tak? 
- No i tu jest właśnie problem... - Annabeth nerwowo przygryzła wargi. - Nico, pomyślałeś o tym?
- Jasne, że pomyślałem, będziemy podróżować cieniem - odparł to takim spokojnym tonem, jakby to było coś oczywistego. - To jedziemy? Trzymajcie się wszyscy, tu jest dobry cień. 
- Chwila, jak mamy się trzymać? 
- No normalnie, złapcie się mnie mocno i lecimy - zacisnął powieki, tym samym mocniej ściskając obroże podenerwowanego Octopusa. - 3, 2, 1 i... 
Przez chwilę czułem się, jakby coś w okolicach pępka zaczęło mnie tak jakby wciągać do środka, lecz już po kilku sekundach znów miałem grunt pod nogami. Otworzyłem oczy dokładnie w chwili, aby złapać upadającego syna Hadesa. - Au... 
- Stary, chyba trochę przesadziłeś - uśmiechnąłem się do niego, podtrzymując go za ramię. 
- Nieeeee, tylko... Trochę za dużo ludzi... Ale mogę już iść - wyrwał rękę z mojego uścisku i zrobił kilka kroków, lecz po chwili znów się zachwiał. Tym razem uratował go Octopus, który delikatnie złapał go zębami za rękaw. Kiedy upewnił się, że chłopak bezpiecznie siedzi na ziemi, położył się obok niego, kładąc swoją wielką głowę na jego kolanach. Zauważyłem, że od kiedy znajdujemy się coraz bliżej podziemii, wilk stawał się coraz bardziej aktywny, jakby wyczuwał obecność swojej pani. Nagle Octo poderwał się na nogi i zaczął dziko warczeć, jerząc włosy na karku, marszcząc nos i  szczerząc kły - jednym słowem, przygotowując się do ataku bądź obrony. Przodem zwrócony był do kępki drzew, tuż koło alejki. Już po chwili zrozumiałem, czego pies tak bardzo się obawiał. 
- Jasna cholera, wariato jedna, natychmiast zostaw tą strzałę! To są, do jasnej cholery, przyjaciele, a nie wrogowie! - z krzaków wyskoczyła Thalia, bez strachu stając ramię w ramię z Octopusem i zasłaniając nas przed jakąś dziewczyną z blond włosami i szarymi oczami, mierzącą z łuku prosto w serce syna Hadesa. Dziewczyna delikatnie opuściła łuk, jednak nie zdjęła strzały z cięciwy. 
- Mamy misję od Artemidy, mamy odnaleźć jej córkę, Jessicę, która zginęła i trafiła do Elizjum, ponieważ była prawdziwym herosem, godnym miana łowczyni, a wy, z waszym wielkim futrzakiem, stoicie nam na drodze. Odsuńcie się z własnej woli, albo zrobię to sama! - ponownie podniosła łuk i zmierzyła nas stalowym spojrzeniem szarych oczu. Normalnie chyba wolałbym zejść jej z drogi, ale, po pierwsze, uratowanie Jess to była nasza misja, po drugie, obraziła Octopusa, który był naszą jedyną szansą na szybkie odnalezienie córki Artemidy, po trzecie, chciała zabić osłabionego Nico, a to definitywnie nie wchodzi w standardy łowczyń Artemidy, których rolą jest zabijanie potworów a nie osłabionych herosów płci męskiej. 
Wyciągnąłem z kieszeni orkan, przy okazji kątem oka obserwując, że Annabeth i Nico, któremu już po woli wracały siły, również wyciągnęli swoje sztylety. Jedynie Thalia stała naprzeciwko niej, z rękami założonymi na biodrach. 
- No ciebie to chyba poważnie pogrzało! To są moi przyjaciele, nie możesz ich zabić! 
- Przyjaźnisz się z FACETAMI? - otworzyła szeroko oczy, a usta zacisnęła tak mocno, że złączyły się w jedną wąską linię. Kiedy się odezwała, jej głos ociekał pogardą. - No to już wiemy, czemu zawsze zachowujesz się tak... DZIWNIE? I to znaczy, że Artemida się myliła co do ciebie! I że to JA powinnam zostać generałem! Ja a nie ty!!! Jej córka też na pewno to potwierdzi! Zaraz po tym, jak ją uratujemy! 
Thalia spojrzała na nas i wymownie przewróciła oczami. 
- A teraz muszę jeszcze spędzić z nią jakiś czas, dopóki nie uratujemy tej od Artemidy, Jessici, czy jak jej tam... A jaka ogólnie ona jest? Bo Artemida powiedziała, że jeśli akcja się powiedzie, to potem któraś z nas będzie jej strażniczką, a ja jakoś nie mam ochoty niańczyć jakiegoś rozwydrzonego bachora - wymownie wydęła wargi, pokazując tym samym, że jakoś niespecjalnie podoba jej się ta perspektywa. Patrząc na jej minę, nie mogłem się nie roześmiać. 
- Taaaa, taki rozwydrzony bachor, że potrafi prawie samodzielnie rozwalić chimerę, porusza się po drzewach z prędkością kilometra na minutę i dogaduje się z Octo - poklepałem po pysku wilka, który usiadł obok mnie, przyglądając się uważnie Thalii. 
- Octo czyli... - jej oczy nagle tak się rozszerzyły, że gdybym nie wiedział, że to ze zdziwienia, byłbym pewny, że coś brała. - Ten wielki pies jest jej strażnikiem, prawda? O bogowie, ale on śliczny! - uklękła przy nim i przytuliła go mocno, i, obejmując rękami jego szyję, zamknęła oczy. Wilk spojrzał na mnie, jakby oczekiwał pomocy w uwolnieniu się od niej, jednak tylko wybuchnąłem śmiechem - widok wysokiej, mrocznej, ubranej podarte jeansy łowczyni, mogącej jednym ruchem ręki zabić człowieka na miejscu, przez porażnienie piorunem, z bananem na twarzy przytulającej się do wielkiego psa naprawde mógł rozbawić. 
Po chwili dziewczyna wstała, otrzepała spodnie z ziemi i z uśmiechem na twarzy spojrzała na Nico. 
- No to co, synu Hadesa, gdzie mamy teraz iść? 
- No cóż, myślę, że za chwile się dowiemy - Nico z otwartymi ustami wpatrywał się w coś za jej plecami. Odwróciłam głowę i spojrzałem tam gdzie on. W naszym kierunku z zawrotną prędkością pędziła wielka czarna trąba powietrzna. Już wiedziałem, co za bóg zesłał nam ten 'prezent'. Zdążyłem tylko krzyknąć, żeby wszyscy się siebie trzymali i zostaliśmy wciągnięci przez wielki czarny wir prosto do Hadesu. A potem nie było już nic...

<Annabeth> 
Delikatnie otworzyłam oczy, zdając sobie sprawę, że ocknęłam się jako pierwsza. Dziwne było to, że tylko lekko bolała mnie ręka, chociaż jestem pewna, że wylądowałam na czymś twardym. Rozejrzałam się dookoła i już wiedziałam, dlaczego było mi tak dziwnie miękko - wylądowałam na Percym, który, chociaż miał rozcięty o jakiś ostry kamień policzek, którego kapała krew, uśmiechał się i mocno ściskał moją rękę. Również się uśmiechnęłam i dałam mu buziaka w policzek. Mój kochany Glonomóżdżek... Ciekawe, co by było, gdyby nie Jess i jej wykład, pewnie dalej bylibyśmy przyjaciółmi, kryjąc w sobie to niezwykle uczucie. 
Kiedy wszyscy już odzyskali przytomność i opatrzyliśmy najważniejsze rany, w tym rozcięty policzek Perciego, ruszyliśmy w dalszą drogę. Nie muszę chyba mowić, że było to niekoniecznie przyjemne. Po jakimś bardzo długim czasie wędrowania jakimś okropnym, czarnym i śliskim korytarzem (nie mam pojęcia, ile dokładnie nam to zajęło, bo w podziemiu czas płynie inaczej), wpadliśmy do czegoś, co wyglądało na ogromną czarną zjeżdżalnie i już po chwili cali potłuczeni wylądowaliśmy przed wejściem do pałacu. Podniosłam głowę. 
Oj, niedobrze, w drzwiach stał Hades i łypał na nas groźnie spod krzaczastych brwi. 

<Thalia> 
Z gracją wstałam i otrzepałam spodnie, patrząc z wsciekłością na Hadesa. Jeśli przez tego starego zgreda nasza misja okaże się niepowodzeniem, to nie wiem, co zrobię, chyba po prostu zwiążę go, porażę prądem i wrzucę do Styksu, a potem poćwiartuje na kawałki i wrzucę do najgłębszej otchłani tartaru! Pogładziłem zjeżonego Octopusa po karku, aby go jakoś uspokoić, ale chyba średnio mi to wyszło. 
Nie mam pojęcia, czy ojciec Nico jakoś przeczytał moje myśli czy co, ale tylko uśmiechnął się do mnie z wyższoscią. 
- Och, Thalia Grace, moja kochana bratanica! Nie zapominając już o moim jeszcze kochańszym bratanku, Percym Jacksonie! No i oczywiście Annabeth! No tak, bez ciebie by sobie przecież nie poradzili. Ojej, patrzcie patrzcie, kto jeszcze tu zawitał! Mój kochany syneczek, Nico di Angelo! Nie tęsknisz za siostrzyczką? - uśmiechnął się cynicznie, całkowicie ignorując Glimmer, która wygladała, jakby nagle zabrakło jej powietrza. 
Nico zacisnął dłonie w pięści i spojrzał wyzywająco na ojca. 
- Nie przyszliśmy tu dla ciebie, wróciliśmy po Dziewczynę, która jest jedyną szansą na uratowanie Olimpu, a ty pozwoliłeś jej umrzeć!
- Z tym, że pozwoliłem jej umrzeć to chyba już gdzieś słyszałem... Ach tak, przyszliście po Jessicę Torres, nieprawdaż? 
- Ty ją znasz? - Nico spojrzał na niego wyzywająco, robiąc krok do przodu. Jedną rękę trzymał na rękojeści sztyletu.
- Coś kojarzę, taka mała, ruda, pyskata, córka Artemidy? Strasznie przypomina mi twoją matkę, Nico. Od tygodnia wygrywa ze mną w karty. No i jeszcze Luke Castellan wspominał coś, że przysięga na Styks, że zemści się, za to, że pozwoliliśmy jej umrzeć czy coś takiego. 
- Co? Lukie tu był? - na dźwięk imienia byłego przyjaciela zacisnęło mi się gardło. Czy to możliwe, że on tu był i starał się ją uratować? Jeśli tak, to oznacza, że potrafi kochać. A to by znaczyło, że jeszcze dałoby się go uratować. 

<Jess>
- Hadesie, gdzie ty jesteś? Miałeś tylko pójść zaparzyć herbatki i zaraz wrócić! - rozejrzałam się nerwowo po pomieszczeniu. Pana Umarłych w dalszym ciągu nie było. Hades w sumie nie jest taki zły, gdy się go bliżej pozna - po prostu człowiek wiecznie cierpiący na kryzys wielu średniego, pragnący zostać gwiazdą rocka, ale młodszy brat mu nie pozwala, bo ma siedzieć tu pod ziemią i rządzić trupami. No po prostu super robota! Od jakiegoś czasu mieszkam razem z nim i Persefoną w pałacu i jakoś się dogadujemy. Nie mówiąc już o tym, że jest beznadziejny w karty i wygrałam z nim już mnóstwo złotych drachn, bo jest, biedny człowiek, od hazardu uzależniony. Zna się również całkiem nieźle na piłce nożnej, więc mamy wiele wspólnych tematów. 
Nagle bóg znalazł się przede mną z uśmiechem na twarzy, prowadząc za sobą Perciego, Ann, Nico, Thalię, która trzymała warczacego Octopusa za obrożę i jakąś blondwłosą dziewczynę, która na mój widok otworzyła szerzej oczy i pokłoniła mi się. Przewróciłam oczami, gestem pokazując jej, że ma wstać. Dziewczyna posłusznie wykonała moje polecenie a już po chwili cała piątka stała przede mną z szeroko otwartymi oczami. 
- Jess... To ty... Proszę, pomóż nam... - Percy spojrzał na nas błagalnie i upadł przede mną na kolana. Chciałam się do niego zbliżyć, jednak dwa wielkie piekielne ogary zastąpiły mi drogę. Spojrzałam z wrogością na Hadesa. 
- Co ty im zrobiłeś! Przecież oni przyszli tu, aby mnie uratować!
- Ależ spokojnie, Księżniczko Ciemności, nic im się nie stanie. No cóż, nic gorszego od śmierci, bo raczej się już stąd nie wydostaną.
- Że co, przepraszam bardzo?! Myślałam, że jesteś nawet spoko, a ty co? Ty, w zamian za to, że pomogłem ci dogadać się z żoną, wyleczyłam z grypy żołądkowej twojego ulubionego piekielnego ogara, opatrzyłam zranioną łapę Cerberka a nawet uczyłam cię kilku fajnych trików z piłką, chcesz pozabijać moich przyjaciół?! I jakim prawem, do cholery jasnej, nazywasz mnie Księżniczką Ciemności?!
- Zjadłaś dzisiaj na śniadanie płatki z owocami. Jednym z tych owoców był granat. Zjadłaś go. Teraz staniesz się nieśmiertelna, będziesz naszą adpotowaną córką i zostaniesz tu z nami już na zawsze. 
Mówił to takim spokojnym tonem, że początkowo nie wiedziałam, czy się nie nabija. Kiedy jednak byłam pewna, że mówi poważnie, po prostu wybuchłam śmiechem. Hades jest naprawde tak głupi, czy tylko udaje? Przecież kiedy opowiadał mi o tym, jak Persefona (która wcześniej nazywała się Kora) zjadła owoc granatu, powiedziałam mu, że mnie nikt nie złapałby na taki numer, bo nienawidzę granatów. Podeszłam do niego i poklepałem go po ramieniu. 
- Nie martw się, Hadesie, kiedyś przyśle ci przez Hermesa więcej gazetak, możesz sobie nawet zamówić prenumeratę, a jeśli będziesz tęsknić, to najzwyczajniej zadzwoń na komórkę, albo, jeśli znowu ci sie zepsuje, to przez iryfon. Bo bardzo mi przykro, ale ja nie zostaję! - szybko odtraciłam ma boki piekielne ogary i wskoczyłam na grzbiet Octo, który nagle urósł do rozmiarów trzygłowego psa i pomogłam wdrapać się na niego pozostałym. Kiedy już wszyscy siedzieliśmy wygodnie, pogłaskałam wilka delikatnie za uchem i szepnęłam coś do niego. Już po chwili, nie zwracając uwagi na osłupiałego Hadesa i bijącą nam brawo Persefonę szykowaliśmy w kierunku sklepienia na białym, skrzydlatych wilku.
~~~~~
O bogowie, już myślałam, że nic nie wymyślę i będę musiała jakoś zakończyć bloga, na przykład przez śmierc Jess ;< No ale na szczęście jakoś mi się udało coś wyskrobać, po prawie miesiącu ale jest ;) Mam nadzieje, że nie straciłam przez ten czas czytelników, bo to głownie dzięki wam i waszym pozytywnym komentarzom udało mi się zebrać w sobie i coś napisać ;> Tak więc rozdział dedykowany wszystkim, którzy na niego czekali ;* Kocham was <3

23 komentarze:

  1. Super życze weny
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ,<- tego nie ma
    Nareszcie!!! Dzień w dzień wchodziłam tu i sprawdzałam czy nie ma rozdziału!!!
    Super, tylko... Czemu Jess nie pozostała dłużej martwa? Ale to jest moja miłość do zmarłych bohaterów :)
    Cieszę się, że znalazłaś wenę w lesie :) Slender cię nie złapał :)
    Weny weny weny weny weny weny weny weny weny weny weny weny i tak jeszcze miliony razy :)
    Mam nadzieję, że next będzie szybko :)
    Jeszcze raz weny :)
    Laciata <3
    P.S I tak jakby co to u mnie nowy :) zresztą od soboty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuje, już patrzę do cb ;* Przepraszam, że wcześniej nic nie zauważyłam ale cos mi sie pochrzaniło z funcją obserwuj i teraz wogóle nie pojawia mi się, że jest nowy :/ Moglabys mnie informować?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, od czego tu by zacząć? Jakby co, będzie długi komentarz, bo siedzę w domu i się nudzę (w sumie powinnam sprzątać, ale komu by się chciało?) no i bo dawno nie komentowałam.
    Nieeeeee kończ!!! Błagam! Nie pozwalam na to! Dobra, uspokoiłam się już.
    Teraz dalsza, mam nadzieję bardziej ogarnięta część tego komentarza.
    Thalia o_O. To moja ulubiona bohaterka i nikt ani nic nie jest w stanie tego zmienić <3. Jej teksty po prostu mnie rozwalają, tak że leżę i nie wstaję.
    W dodatku Hades. Nie no, on mnie powala samym faktem, że to bóg Podziemi lubiący piłkę nożną, chcący zostać gwiazdą rocka i uzależniony od hazardu. Do tego gra w karty z Jess i przegrywa. LOL! I co on ma ze swoimi psami? Tu chory piekielny ogar, tu
    Cerberek. Nie ma to jak mieszkać w pałacu Hadesa. Zazdroszczę Jess. Po trochu przynajmniej.
    Percy i Annabeth są słodcy.
    Octo jest słodki.
    Co w takim razie nie jest słodkie?
    Cóż z pewnością Glimmer (ktoś tu czyta "Igrzyska Śmierci"? XD). Jest taka wredna, że tego się normalnie ogarnąć nie da. I zapatrzona w siebie! Tfu, jak ja takich ludzi nienawidzę!
    I teraz tak troszkę zboczę z tematu. Już niedługo święta! Przypuszczam, że przed nimi już nowego rozdziału nie będzie, więc złożę Ci życzenia równo w Wigilię pod tym postem, więc oczekuj na komentarz ode mnie. :)
    A teraz życzenia przedświąteczne.
    Dużo weny, czasu i żebyś szybko wstawiła rozdział na blog o Huncwotach, bo wytrwale czekam. ;D
    Lecę sprzątać!
    Krytyczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuje, rozdziały chyba nie będzie, ale kto wie, może dodam jakąś krótką świąteczna miniaturkę ;) Tobie też wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim odwagi, żebyś też sama zaczęła pisac, bo sadzać po twoich komentarzach masz do tego prawdziwy talent ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie! Szczerze to najbardziej podobał mi się pierwszy akapit oczami Jess. Kocham twój humor? Tylko czemu sprawa z śmiercią Jess tak szybko się wyjaśniła?
    Idę zaglądać jeszcze na bloga o huncwotach ;*
    Alice_Alis

    OdpowiedzUsuń
  7. Musiało się szybko wyjaśnić, bo nie miałam już pojęcia jak to dalej ciągnąć :<

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham blogi o herosach ,Jess jest dzielna i ma najslodszego na swieie oct moj ulubiony bohater tego opoiadania jak ja bym chciala miec malego wilczka<3 <3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie ja też <333 Teraz żebrzę u rodziców o jakiegoś wilkopodobnego, ale moi rodzice raczej się nie zgadzają ;<

    OdpowiedzUsuń
  10. A więc: obiecałam komentarz, to piszę.
    Po pierwsze życzę Ci zdrowia, radości i spełnienia wszystkich marzeń. (Chociaż może nie do końca, bo wtedy żadne Ci nie zostaną. A przecież zawsze warto pomarzyć). Oprócz tego sukcesów, sukcesów i jeszcze raz sukcesów. I żebyś zawsze tak dobrze pisała jak teraz. A poza tym nie zniechęcaj się nigdy i dąż wytrwale do wyznaczonego celu. A więc:
    Bądź mądra jak Atena,
    Zawsze miej wenę jak Apollo,
    Bądź niezależna jak Artemida,
    Ale jednocześnie wierna jak Percy,
    I żebyś była szczęśliwa jak, jak... (porównania mi zabrakło)
    W każdym razie wszystkiego dobrego. :)
    Krytyczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje i wzajemnie (wiem, ze spóźnione, ale wcześniej jakoś przegapiłaś twój komentarz ;c) Jakoś tak mi się skojarzyła, ze można być szczeslowym, jak Grover jedzący swoje puszki, ale wiwm, ze jestem dziwna xd

      Usuń
  11. świetny rozdział, jak zawsze <3
    tylko myślałam, że ta sprawa ze "śmiercią" Jess nie rozwiąże się tak szybko, ale najwyraźniej chciałaś inaczej ;) i tak jest baardzo dobrze XD Jess jest świetna i niegdy nie brakuje jej humoru XD
    Hades XD brakuje mi słów... XD był po prostu MEGA ;D
    i pojawiła się Thalia... Ona też jest super :D
    Wszytko po prostu w Twoim wydaniu jest genialne :* Uwielbiam Twój styl!
    i jeszcze raz ci powtórzę, że...
    masz WIELKI talent do pisania!!! i nie myśl inaczej!!!
    czekam na kolejny rozdział <3

    życzę Ci przede wszystkim WENY, ale także szczęścia, sukcesów, wyższej samooceny (<3), wielu przyjaciół, poznania Torresa, przeczytania OH, spełnienia marzeń i... czego jeszcze tam chcesz <3 (trochę spóźnione, ale co tam XD )
    oraz Szczęśliwego Nowego Roku i Genialnego Sylwestra!!! :D

    No to chyba tyle... <3
    Buziaki,
    Alex :*

    OdpowiedzUsuń
  12. nie wiem czy nadal mam cię informować czy nie, ale tak na wszelki :)
    U mnie next.
    Laciata <3
    P.S pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Wal szybko z następnym! Może zauważyłaś, że wszystkie moje komentarze są z 2.01.2014r. wieczorem? Tak, żeby przeczytać całego bloga wystarczył mi 1 wieczór.
    Uwielbiam cię pamiętaj o tym i pisz. Zsyłam na ciebię Wenę przez wielkie W! Pisz!!
    *Anka

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam takie małe pytanko. Jakie chcesz zrobić pary? (Nie żebym coś sugerowała♡) czy chcesz zrobić tak jak w Percabeth? (Thalia i Nico, Anna i Percy itd.) Odpowiedz szybko. ♡♥♡
    PS Love twój blog♡★♥☆♡★♥☆♡¡¡¡ ;}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co: jestem głupia. Proszę, oświeć mnie Anonimku i wyjaśnij, co mają Thalia i Nico (Thalico?) do Percabeth. Bo ja już nie wiem.
      I tak dla informacji. Na tym blogu już jest Percabeth. :)

      Usuń
    2. Percabeth już jest, a Thalico nie będzie, bo Thalia jest łowczynią i nią pozostanie, a Nico (UWAGA, SPOJLER!) tak jak to się okazało w książce, jest niestety gejem ;c No ale mam plan na drugą serię tego opowiadania (Olimpijscy Herosi) i na pewno będzie tam Jasper, Frazel i na pewno Leo będzie miał dziewczynę, ale na razie szczegółów nie zdradzam ;*

      Usuń
  15. Po raz trzeci pod tym rozdziałem...
    U mnie next!!!
    Laciata <3
    P.S Kiedy next?!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy next? A co do Nico i Thalii to może być Nicalia.
    *Anka

    OdpowiedzUsuń
  17. Next już jest ;) A Thalia i Nico to dla mnie i tak na zawsze pozostanie Thalico, jakoś tak lepiej brzmi ;3

    OdpowiedzUsuń
  18. Hades cierpi na kryzys wieku średniego, mówisz? Przez 3000 lat nie nauczył się grać w karty? (kręci głową)

    OdpowiedzUsuń