poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział X (seria I)

<Jessica> 
Przemierzałam jakieś dziwne, szare pola, całkowicie pozbawione jakichkolwiek barw, jednak było to tak nierzeczywiste uczucie, że miałam wrażenie, jakbym śniła. Po prostu nie czułam własnego ciała, byłam jak duch. Było to okropne uczucie. Nie miałam pojęcia, ile już tak idę, ani dokąd zmierzam. Dookoła była tylko szarość. Nagle zobaczyłam przed sobą szczupłego, czarnowłosego chłopaka z bladą cerą i ciemnymi oczami. Nico. Mówił coś, jednak nie słyszałam jego słów. Z ruchu warg zrozumiałam, że mam nie iść w stronę światła. Pokręciłam głową, jednocześnie mocniej zaciskając zęby. Nie mogłam, nie miałam już siły, nie dawałam rady. Światełko dawało mi siłę, nadzieję na lepsze jutro, wiarę - coś, czego tak bardzo mi brakowało. Chłopak złapał mnie za ramiona i mocno mną potrząsnął. Wyraźnie usłyszałam jego głos. 
- Nie możesz tam iść! Musisz tu zostać, czekać, najdłużej jak się da! Czekać, dopóki nie przyjdziemy! Dopóki jeszcze tu jesteś, jest szansa, aby cię uratować! Kiedy tam dojdziesz, zapomnisz wszystkiego, zapomnisz, kim jesteś! Musisz z tym walczyć! - pstryknął palcami, a ja nagle dostrzegłam tysiące szarych, przezroczystych ludzkich kształtów, idących tą samą drogą, co ja. Większość z nich odwracało głowy i mrużyło oczy na widok moich jaskrawo rudych włosów, które jakoś nie straciły koloru. - Widzisz? Dla nich jest już za późno, oni już stracili nadzieję. Ty jednak wciąż wierzysz, nie jesteś przezroczysta, zachowałaś kolory. Jeśli jednak będziesz dalej tam szła, staniesz się taka, jak ci wszyscy ludzie - bezbarwna i przezroczysta. Dlatego musisz stanąć, przecież nie poddasz się bez walki, no nie? - na jego twarzy na kilka sekund pojawił się delikatny uśmiech. - Blanci, mojej siostry, nie udało się uratować, ponieważ pogodziła się ze swoim losem. Ale ty wciąż walczysz, nie poddajesz, jesteś chyba jedyną osobą tutaj, która uważa, że to, że umarłaś, to chyba tylko jakiś głupi żart, a jednak nie boisz się śmierci - jego ciało powoli zaczęło się rozmywać, a głos stawał się coraz odleglejszy. Delikatnie się uśmiechając, złapał mnie za ręce i mocno ścisnął. - Nie poddawaj się, walcz dalej! Wrócimy po ciebie, obiecuję! Słowo Syna Hadesa! - dalej się uśmiechając, rozpłynął się w powietrzu, zostawiając mnie z wolą walki i pytaniem, czy słowo Syna Hadesa na pewno jest wiarygodne. 

<Nico> 
Siedziałem na plaży, oglądając wschód słońca. Mimo wszystko było mi bardzo przyjemnie - upewniłem się, że z Jessicą wszystko w porządku i już dzisiaj razem z Percym i Ann możemy wyruszyć ją ratować. W sumie jej odwaga nawet mi zaimponowała - nie bała się śmierci, jednak dalej miała siłę i ochotę, aby walczyć, nie poddawała się. Odwróciłam się, wyczuwając czyjąś obecność. Tuż koło mnie położył się Octopus. Był chudy, jego sierść była brudna i matowa, ale jednak wciąż żył. To dobry znak, strażnik zawsze ginie razem ze swoim panem, a jeśli wciąż żył oznaczało to, że z jego panią też nie jest najgorzej. Delikatnie podrapałem go za uchem, chcąc dodać mu otuchy. Wilk złożył wielki łeb na moich kolanach, patrząc na mnie smutno. Chociaż nie mogłem z nim porozmawiać tak jak Jess, doskonale rozumiałem, co czuł. Dokładnie tak samo czułem się, po stracie siostry. Westhnąłem głośno, czując jak ból na nowo rozrywa mi serce na kawałki. Czemu musiała odejść? Czemu nie mogłem jej uratować? Nie chciałem się do tego nikomu przyznać, ale Jessica, nie mam pojęcia czemu, bo przecież były zupełnie inne, bardzo przypominała mi siostrę. Może dlatego, że obydwie były gotowe poświecić własne dobro, aby pomóc innym i nigdy nie mogły patrzeć na cierpienie drugiego człowieka? No i jeszcze były takie uroczo naiwne, widziały w ludziach same dobre cechy i uważały, że każdy zły człowiek nie jest taki bez powodu, tylko stał się taki, przez jakieś straszne wydarzenie w życiu. Ze śmiechem przewróciłem oczami. Oj, Nico, ale ci się dzisiaj wzięło na wspominki. Przecież to twoje głupie gadanie nie zwróci Blance życia, a żeby uratować Jessicę, trzeba ruszyć dupę i działać! Delikatnie podniosłem się z piasku i podszedłem do najbliższego drzewa, aby móc zniknąć i pojawić się kilkanaście metrów dalej, w pawilonie jadalnym. Uśmiechnąłem się pod nosem. Uwielbiam podróżowanie cieniem, szczególnie te miny ludzi, kiedy nagle pojawiam się i znikam. Uśmiech jednak szybko zniknął z mojej twarzy, gdy zobaczyłem Perciego. Schudł, miał sińce pod oczami i ogólnie wyglądał, jakby od kilku dni nie jadł ani nie spał. Od kilku dni czyli od zniknięcia Jess. Wiedziałem, że dalej się o to obwinia. Kiedy mnie zobaczył uniósł głowę i szeroko otworzył oczy. Wiem, że spodziewał się dobrych wieści. Postanowiłem trochę go nastraszyć. 
- Cześć Percy, bo wiesz, byłem w podziemiach znaleźć Jess i...
- I co???
- No i... Ymmmm... No bo wiesz...
- Nie nie wiem! Powiedz mi w końcu! - syn Posejdona warknął na mnie, wykonując gest, jakby chciał mnie udusić. - Zniosę nawet najgorszą prawdę, ale w końcu to powiedz! 
- Nie no, wszystko spoko, chciałem się tylko z tobą podroczyć - uśmiechnąłem się do niego, a on odetchnął z ulgą. - Już dzisiaj możemy wyruszać.
- Stary, ja cię chyba zabiję! - uśmiechnął się do mnie i uścisnął mnie jak brata. Odwzajemniłem uśmiech.
- No chyba ci się nie uda, naprawde trudno jest zabić syna Hadesa. Idziemy na śniadanie? 
- Jasne! Jestem tak głodny, że zjadłbym chyba nawet pegaza z kopytami! 
- Oj, to może ty w ciąży jesteś? - szturchnąłem go przyjacielsko w bok. - Mogę być ciocią? 
- Ale że niby jak? Ja w ciąży? Przecież to nie możliwe, bo my przecież nic z Ann... - zaczął poważnie panikować, a ja dostałem totalnej głupawki. Rozumiem, że Percy ma glony zamiast mózgu, ale żeby uwierzyć, że jest się w ciąży? Nagle jak spod ziemi wyrosła Annabath i pocałowała Perciego w policzek. 
- Cześć skarbie, jak spałeś? Dalej tak bardzo boisz się o Jess? 
- Nie, Nico ją znalazł, ale Ann, ja chyba w ciąży jestem! 
- Nie Glonomóżdżku, na pewno nie jesteś w ciąży - łagodnie przewróciła oczami i uśmiechnęła się do mnie. - Nico, co ty mu nagadałeś? 
- Jak jest tak głupi, że w to wierzy, to sam ma - uśmiechnąłem się do niej i mocno ją przytuliłem. - Z Jess wszystko w miarę dobrze, pogadamy jeszcze z Chejronem i myślę, że już dzisiaj możemy wyruszać. W sumie im szybciej tym lepiej. Ona nadal walczy, jednak im dłużej tam przebywa, tym szybciej zatraca własną osobowość. Boję się, że jeśli będzie tam zbyt długo, możemy uratować tylko jej ziemską powłokę - ciało, ale bez duszy. A jeśli tak się stanie, będzie już zupełnie innym człowiekiem... 

<Luke> 
Obudziłem się, cały zlany potem. To był jeden z najgorszych koszmarów w moim życiu. Widziałem w nim Jess. Szła przez pola Hadesu, otoczona przez miliony szarych przezroczystych ludzi, a ja podążałem za nią. Ona jednak nie była taka jak pozostali - miała cielesną, rzeczywistą postać, a jej rude włosy aż waliły po oczach. Chociaż stałem tuż obok mnie, ona zdawała się mnie nie zauważać i nie słyszeć mojego głosu. Kiedy spojrzałem jej w oczy, nie zobaczyłem tej zwykłej u niej radości i chęci życia, tylko smutek. W jej oczach odbijało się cało moje życie, wszystkie złe uczynki, przez które zraniłem ludzi, których kochałem. Najbardziej bolało jednak to, że ona poznała i pokochała tych ludzi już po tym, jak ja ich skrzywdziłem, więc nie mogłem już tego cofnąć. A przecież gdybym wiedział, że ona przez to cierpi, nigdy bym tego nie zrobił! Sceny przewijały się coraz szybciej, a ja czułem, że z każdą kolejną sceną, w moje serce wbija się kolejny zatruty sztylet, a jednak nie mogłem odwrócić wzroku. Najbardziej raniło jednak dwa wspomnienia - kiedy stawiam skorpiona z głębi Hadesu na dłoni całkowicie ufającego mi Perciego i gdy wrobiłem Annabeth w trzymanie nieboskłonu. Najgorsze było jednak to, że z każdym pokazywanym mi wspomnieniem, dziewczyna stawała się coraz bardziej przezroczysta, a jej kolory bladły. Kiedy w końcu pokazała mi ostarnią scenę, zamieniła się w błyszczący biały piasek, który ułożył się w napis. Uklękłem przy nim aby go przeczytać, a to co przeczytałem, sprawiło, że jakaś niewidzialna pięść zacisnęła się wokół mojego serca. Napis bowiem głosił: "Wszystko jedno co zrobisz, ja nadal będę wierzyć, że w głębi serca jesteś dobry. Pamiętaj, nigdy nie jest za późno, aby się zmienić..." 
~~~~~
Rozdział dedykowany Krytyczce, bo skomentowała jako pierwsza i  Alice_Alis, za zrobienie dla mnie tego pięknego szablony <3 (Serdecznie zapraszam na jej bloga: heroes-new-adventure.blogspot.com) Trochę krótki, ale cierpię ostatnio na całkowity brak weny w tym temacie i nie chciałam was zawieść :c Nie wiem, czy fajny czy nie, pozostawiam do waszej oceny, mam nadzieje, ze nie aż taki zły, bo bardzo starałam się przy opisaniu wędrówki Jess i snu Luke'a, ale część z perspektywy Nico chyba średnio mi wyszła :/ Już was nie zanudzam, mam tylko nadzieje, że jakieś komentarze pod spodem będą ;) Pamiętajcie, że nawet zwykle " :) " motywuje do dalszej pracy! 

16 komentarzy:

  1. Pięknie <3
    Czytając część Luke'a rzuciłam poduszką, którą trzymałam przy ustach by nie krzyczeć. Udało się!
    Część Nico nie wyszła ci w średnio. Wyszła ci fajnie. :)
    Niech Jess umrzy!!! no dobra to był żart. Ona i tak nie żyje! No dobrze... Niech ona żyje!
    Ale... Percy w ciąży? Najpierw jednorożec, a teraz to? Bogowie jesteś geniuszem!!!
    Laciata <3
    życzę dużo, dużo, dużo, dużo weny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jaaaaaaaaa! Mam dedyka! Jejku, jejku, jejku, jak się cieszę!
    Na początku czuję się zoobowiązana, żeby wyprowadzić Cię z błędu. Część z perspektywy Nico nie była średnia, tylko super.
    Biedna Jess! Tak mi jej żal. Powinna wrócić do życia, w końcu poświęciła się dla przyjaciół. Na tyle sprawiedliwości jest nawet w heroskowym śwym świecie.
    A jeśli już mowa o biednych ludziach, to sen Luke'a... To było tak poruszające, że po prostu brak słów. Na serio u Ciebie zaczynam go lubić, bo u Riordana jakoś mi się nie udało.
    Ale i tak gwiazdą wieczoru został Percy. Jejku, ale go Nico wrobił. A on dał się nabrać. Nie, no ja nadal nie mogę przestać się śmiać. (Pięć minut przerwy). Okej, już mi lepiej. Jak to czytałam, to dostałam takiej głupawki, że każdy, kto mnie usłyszał, na pewno chciał odwieźć mnie do psychiatry XD. No ja cię po prostu KOCHAM za ten fragment. <3
    Krytyczka ;
    PS Do następnego nie doczekam. Życzę odnalezienia weny!!! Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo, ten fragment z ciążą zainspirowany moją koleżanką ;)

      Usuń
  3. Czyli Percy w ciąży ? Ciekawe czy dziewczynka czy chłopak

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początek podziękuję za dedyk i przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale pojawiło mi się jakoś dużo powiadomień co do nowych notek i Ciebie musiałam ominąć. Dopiero twój komentarz na twoim blogu mnie otrzeźwił.
    Na początek część pierwsza w Hadesie: bardzo fajnie wyszła :) A nie mówiłam, że ona jednak nie umrze? ;>
    Z Nico i Percym: moja Kate skomentowałaby to w taki sposób "nie no, serio? Percy w ciąży?" ;) Rozwaliłaś mnie tym fragmentem. Tylko teraz, gdy przeczytałam HoH ten "rozbujany" Percy nie przypomina mi tego poważnego w Tartarze, ale wiem, że to dzieje się przed Gają i to ty kreujesz bohaterów.
    No i Luke. Co by tu napisać? Nigdy go nie lubiłam i nie mam zielonego pojęcia jak skomentować ten fragment. (ok, zlituję się ;) Bardzo podoba mi się ten "nowy" Luke)
    Podsumowując: bardzo fajny, zresztą jak zawsze ;)
    Weny życzę, której podobno Ci brakuje, czego nie widać po stylu pisania :)
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja HoH jeszcze nie czytałam, bo absolutnie czasu nie mam :( Ale Percy miał być specjalnie taki nieprzytomny, bo jak nie spał od kilku dni, bo się zamartwiał, to raczej cieżko trzeźwo myślec ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie rozwijasz akcję :D
    Jess nie umrze!!! (mam nadzieję...)
    Percy jest genialny XD
    no i zrobiłaś fajnego Luke'a ;D
    cały rozdział jest świetny :*
    i masz śliczny szablon *__*
    czekam na c.d.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje, szablon wykonany przez Alice_Alis <3

      Usuń
  7. Ooo!!! Nareszcie jest o Luke-u ! Bardzo go fajnie opisałaś *.* Czekam na kolejne rozdziały i życzę duuużo pomysłów JujJu :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje Nakaciu <3 Luke chyba mi wyszedł jakiś taki lekko psychiczny, ale też strasznie mi się taki podoba ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze rzeczywiście zapomniała, ale miałam taki ciężki tydzień, że wchodziłam tylko patrzyłam i wyłączałam komputer. Przepraszam Cię za to bardzo :)
    Po drugie rozdział jak zwykle cudowny :) Luke cudny i wgl świetnie Ci wychodzi to pisanie :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahah, nic się nie stało ;) Po prostu tak pomyślałam, wiec postanowiłam ci przypomnieć ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebiste ! No co ja tam moge przeklinać :P ala ale Oficjalnie sprzedaje ci kopa bo chce więcej !!
    Pozdrawiam i życze dużo mnie w przyszłości ;)

    OdpowiedzUsuń