sobota, 28 września 2013

Rozdział III (seria I)

<Jessica> 
Gwałtownie uniosłam głowę, uderzając się przy okazji w szafkę na książki. Byłam w domku, z opatrzonymi i zabandażowanymi ranami. Koło drzwi dostrzegłam jakąś postać. Miał blond włosy i strój biegacza, a do tenisówek przyczepione były malutkie skrzydełka, które trzepatoły nerwowo. Hermes. 
-Yyyy, dzieńdobry? 
-Witaj Jessico, mam dla ciebie wiadomość i prezent od Twojej matki - uśmiechnął się do mnie, jednak w jego oczach widać było ból - Może na początek prezent - nie mam pojęcia, jakim cudem wyjął z kieszeni sporej wielkości koszyk i podał mi go. Jeden z węży na jego kaduceuszu poruszył się niespokojnie. 
-Czy to szczur? Lubię szczury. 
-Bądź cicho Greg, nie chcesz chyba przestraszyć dziewczyny? - drugi wąż spojrzał na niego ze złością. Hermes westchnął głęboko. 
-Greg, Marta, spokój. Bo przejdziecie w tryb mobilny -spojrzałam na niego ze zdziwieniem. 
-Ale... Co to właściwie jest?
-Greg i Marta? Nie musisz się ich obawiać, są niegroźni. 
-Nie, nie oni, chodzi mi o... -spojrzałam na leżącą w koszyku małą kulkę śnieżnobiałego futra. Hermes spojrzał na mnie niemal z czułością. Wyglądał jak ktoś, kto stracił kogoś bliskiego, za kim bardzo tęsknił, a ja przypominałam mu tą osobę. 
-Wyjmij go, od teraz to twój Strażnik. 
-Strażnik? - spytałam ze zdziwieniem, jednak posłusznie wyjęłam futrzaną kulkę z koszyka i postawiłem na podłodze. Przez chwilę nic się nie wydarzyło, zaraz jednak kulka ziewnęła cicho, otworzyła bursztynowe oczy i zamerdała białym ogonkiem. Omal nie pisnęłam, przede mną stał maleńki biały wilk. 
-Musisz go jakoś nazwać. 
-No to... Nazwę cię Octopus - nie wiem skąd, ale wiedziałam, że to imię będzie odpowiednie. Podrapałam wilka za uchem a Octo polizał mnie po palcach. Hermesowi z oka pociekła łza wzruszenia. Położył mi rękę na ramieniu. 
-Tak bardzo przypominasz mi Luke'a... Mam tylko nadzieję, że nie zejdziesz, tak jak on, na złą drogę... - nie wiedziałam, o co mu chodzi, jednak przytaknęłam. Hermes otarł lzę i spojrzał na mnie - No dobra, koniec wzruszeń, musisz teraz dokończyć ceremonię i oficjalnie powiedzieć Octopusowi, że jest twoim strażnikiem - skinęłam głową i uklękłam. Octo postawił przednie łapki na moich kolanach i spojrzał mi prosto w oczy. Chociaż nie mogłam z nim porozmawiać, jego oczy zdawały się mówić, chodź, dalej, zróbmy to, już i tak nie możesz się wycofać. Miał rację, już nie mogłam się wycofać. Spojrzałam mu w oczy. 
-Jesteś teraz moim Strażnikiem, moim przyjacielem, zobowiązanym bronić mnie, aż do śmierci. Nie możesz się ode mnie odwrócić, a ja nie mogę odwrócić się od ciebie. Nasze losy już na zawsze będą ze sobą związane. Octopusie, składam ci tą przysięgę - wilk zawył, a ja zamknęłam oczy. Czułam, jak świat dookoła mnie wiruje, a wycie Octo przybiera na sile. Kiedy skończył, otworzyłam oczy. Maleńka futrzana kulka zniknęła, zamiast niej, na ziemi stał ogromny biały wilk, wielkości konia. Krzyknęłam. Octopus przekręcił głowę. 
-Yyyy, czy wszystko w porządku? - usłyszałam w głowie jego głos. 
-Tak, wszystko okey. Przestraszyłeś mnie! 
-Przepraszam, jeśli chcesz, mogę się zmniejszyć do normalnych rozmiarów - wyszczerzył się w uśmiechu. 
-Byłabym bardzo wdzięczna - odpowiedziałam mu takim samym uśmiechem. Po chwili wilk lekko zamigotał. Zaraz potem pojawił się znowu, o połowę mniejszy. Odetchnęłam z ulgą, teraz przynajmniej nie groziło niebezpieczeństwo, że mnie rozgniecie. Wilk jakby czytał w moich myślach. 
-I tak nie mógłbym cię rozgnieść - wyszczerzył się - Ale wiesz, że mogę zrobić się jeszcze większy? To, jaki będę, zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Możesz mnie dowolnie zmniejszać i zwiększać, mogę oddychać pod wodą, wyrosną mi nawet skrzydła, jeśli sobie tego zażyczysz! A no właśnie, nie, jakbym czytał ci w myślach. Po prostu czytam ci w myślach - wyszczerzył się jeszcze bardziej. 
-A możesz to wyłączyć? 
-Chyba tak, czekaj, sprawdzę... Okey, już przechodzę z powrotem na tryb szczekania. 
-No i świetnie, przynajmniej przestaniesz mi wreszcie zawracać głowę - poczochrałam go po głowie, a Octo zawarczał gniewnie. Zignorowałam to jednak, zobaczywszy płaczącego Hermesa. 
-Yyyy, chcesz może chusteczki? 
-Nie, nie trzeba... Chlip... Po prostu... Chlip... Gdybyś poznała go wcześniej... Jesteś jedyną osobą, która zdołałaby go uratować... Gdyby mógł cię poznać, zanim podjął tą decyzję... Słuchaj - wyprostował się nagle - Nie powiesz nikomu, że płakałem, prawda? Bo wiesz, bogowi to nie pasuje...
-Spoko - uśmiechnęłam się do niego - Według oficjalnej wersji, masz uczulenie na kurz. 
-Fajnie to wymyśliłaś - odwzajemnił uśmiech - Dobra, ja muszę lecieć, wpadnę tu do ciebie jeszcze kiedyś - - był już prawie w drzwiach, kiedy nagle się odwrócił - A, i jeszcze jedno, jeśli spotkasz kiedyś Luke'a, przekaż mu, że kocham go, i że nie jest jeszcze za późno! 
-Za późno na co? 
-On wie, o co chodzi - ostatni raz uśmiechnął się do mnie ze smutkiem, i już go nie było. Postanowiłam zapytać o to zaraz Perciego i Annabeth. Szybko się przebrałamw czyste ubrania i wybiegłam z domku z zamiarem znalezienia przyjaciół. Stali przy domku numer 3, rozmawiając. Kiedy mnie zobaczyli, Percy pomachał mi ręką, szeroko się uśmiechając. Podbiegłam do nich, a Octopus biegł za mną. Kiedy byliśmy już blisko, Octo nagle się zatrzymał. 
-O nie, ja bliżej nie podejdę! Ten chłopak jakoś podejrzanie pachnie! 
-Octo, miałeś się przestawić na szczekanie! 
-No przepraszam, ale to jest tak cieżko jakoś! I tak już nie gadamy telepatycznie, tylko normalnie! I nie zmieniaj tematu, i tak do nich nie podejdę! On pachnie zgniłą rybą! 
-Octo! Weź już przestań! Jeśli nie podoba ci się, jak Percy pachnie, to po prostu go nie wąchaj! Jak będziesz grzeczny, dostaniesz na kolacje wielki kawałek mięsa z grilla - wilk spojrzał na mnie ze złością. 
-Mówisz do mnie, jak do psa! A ja nie jestem psem! Jestem wilkiem! Strażnikiem! Wspaniałym, należącym do Artemidy... 
-Octo, cicho, albo nie będzie kolacji! - przerwałam mu, wzdychając głośno. 
-No dobra... Wredna baba... - wymruczał. 
-Słyszałam! - wilk pokazał mi język, pokazując tym samym, że miałam to usłyszeć. Postanowiłam to zignorować i podeszłam do tarzającej się ze śmiechu Annabeth. 
-Siema, co ci jest? - spojrzałam na nią ze śmiechem, jednak dziewczyna tylko pokręciła głową, że za bardzo się śmieje, aby cokolwiek powiedzieć. Nagle coś do mnie dotarło - Ej, wy słyszeliście naszą rozmowę? 
-Nie, tylko to co ty mówiłaś, pies tylko szczekał - Percy spojrzał na mnie, ze strapioną miną. 
-Wiiiiiiilk! Nie piiiiies! Wiiiiiiilk! - zawył Octo, jednak go zignorowałam. 
-Okey, czyli tej części, że pachniesz zgniłą rybą nie było, prawda? - Annabeth, która już powoli sie uspokajała, na nowo wybuchła śmiechem. Percy spojrzał na mnie z wyrzutem. 
-No weź, Jessie... 
-Przepraszam, nie moje słowa, chciałam sie tylko upewnić! - starałam się zachować się poważnie, jednak również wybuchłam śmiechem. Percy przez chwile się fochał, dołączył jednak do nas, kiedy zobaczył obrażonego Octopusa. Kiedy już się uspokoiliśmy i przenieśliśmy do mojego domku (jako jedyna miałam zapasy żelków i dietetycznej Coli), postanowiłam zadać poważne pytanie. 
-A kto to tak właściwie jest ten Luke? Bo ostatnio dużo o nim słyszałam... 
-On jest... - Percy zastygł bez ruchu, obserwując Annabeth, która ukradkiem otarła łzę - Był naszym przyjacielem. Dla Annabeth nawet bardziej niż przyjacielem. Potem jednak wypiął się na nas wszystkich i dołączył do Kronosa i jego armii potworów, aby nas wszystkich pazabijać, ponieważ jego ojciec nie poświęcał mu tyle uwagi, ile by chciał - powiedział to takim lekkim tonem, jakby nie stanowiło to dla niego żadnej nowości, jednak Annabeth bardzo się przejęła. Niewyraźnie zaczęła coś tłumaczyć , że musi skorzystać z toalety i już jej nie było. Kiedy Annabeth wyszła, na twarz chłopaka powrócił smutek. Widać było, że bardzo to przeżywa, jednak przy Annabeth sili się na obojętny ton. Siedzieliśmy koło siebie na łóżku, każde pogrążone we własnych myślach. Octopus, widząc, że jestem czymś zmartwiona, mimo niechęci do Perciego (a konkretnie jego zapachu), ułożył mi głowę na kolanach, pozwalając się głaskać. Jego opecność napawała mnie poczuciem bezpieczeństwa. Wiedziałam, że dopóki Octo tu jest, żaden zbuntowany heros, tytan ani potwór mi nie grożą. 
<Percy> 
Siedziałem na łóżku w pokoju Jessici. Siedziała zapatrzona w jakiś punkt za oknem, nieświadomie miętosząc długą sierść Octopusa. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, że na nią patrzę. Była ode mnie o rok młodsza, sprawiała jednak wrażenie o wiele dojrzalszej. Nie wiem, może to prawda, że dziewczyny dojrzewają szybciej, jednak ona na swój sposób była jeszcze mała i krucha, potrzebująca opieki. Miałem ochotę złapać ją za rękę, uścisnąć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, jednak wiedziałem, że to nic nie da. Wbrew pozorom nie była naiwna, te ufne brązowe oczy nie uwierzyłyby mi, nawet, gdybym ją o tym zapewniał. Jak wszystko ma być dobrze? Przecież Kronos powstaje, a ona, chociaż trafiła tu dopiero teraz, z pewnością pójdzie walczyć. Na pewno nie zgodzi się bezpiecznie wrócić do domu, wiedząc, że my wszyscy tutaj narażamy życie. Pocieszająca była jednak myśl, że, skoro ma Strażnika (i to z pewnością niezwykle potężnego, biorąc pod uwagę, że to córka samej Artemidy), była praktycznie niezniszczalna. Na mnie ciążyło przekleństwo Achillesa, ona nie miała niczego takiego. Aby ją zabić, trzeba byłoby najpierw zabić jej Strażnika, a to nie było łatwe. W tej wojnie mogła okazać się naszym największym atutem. Była bardzo potężna, miała również swój własny charakterystyczny zapach, który odstraszał potwory. Oprócz tego, z pewnością, doskonale strzelała z łuku i potrafiła oswajać dzikie zwierzęta i porozmawiać się ze wszystkimi stworzeniami ziemskimi. A najważniejsze było to, że Kronos na pewno nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jakie stanowi. 
-Hermes powiedział, że jestem bardzo podobna do Luke'a, że tylko ja mogłabym go w jakiś sposób uratować... - nagle z otępienia wyrwał mnie jej głos. Nie wiedziałam, czy mówi do mnie, czy do psa, ponieważ jej wzrok nadal był utkwiony w krajobrazie za oknem. Nagle jednak odwróciła głowę i spojrzała mi prosto w oczy - A ty? Jak sądzisz? Ty znałeś Luke'a, prawda? Uważasz, że dałoby się go jeszcze uratować?
-Nie wiem... Może i by się dało, jednak na pewno będzie ciężko... - celowo pominąłem pytanie, czy jest to niego podobna, bo odpowiedź byłaby twierdząca, a nie wiem, czy to chciałaby usłyszeć. 
-Jeśli prawda... Jeśli cokolwiek jeszcze da się zrobić.... - zagryzła wargi - Jeśli da się mu jeszcze jakoś pomóc, zrobię to. Wszystko jedno, jak trudne miałoby to być. Zrobię, co w mojej mocy, aby mu pomóc, aby zapobiec tej wojnie. Muszę iść do Chejrona mu o tym powiedzieć. Wyruszam jutro, nawet nie próbujcie mnie zatrzymać - podniosła się, aby pobiec do naszego nauczyciela, z prośbą o misję. Kiedy już chciała wychodzić, złapałem ją za łokieć. 
-Zaczekaj chwilę, wiesz, że to ryzykowne? Teraz Luke nie jest sobą, Kronos używa jego ciała! - wyrwała mi się i spojrzała na mnie ze złością. 
-Wiem o tym, nie jestem głupia! Ale i tak idę! Nawet nie próbuj mnie powstrzymać! 
-Nie chcę cię zatrzymać - uśmiechnąłem się do niej - Po prostu idę z tobą. 
~~~~~
Jest kolejny rozdział, chociaż miało być tak średnio co tydzień ;) Mogą pojawić się drobne nieścisłości, ponieważ pisząc ten rozdział ze 3 razy zmieniłam zdanie ;> Oprócz tego mój kochany telefon zawiódł i napisany już do połowy rozdział został skasowany -,- Ale w końcu się udało i rozdział jest ;) Liczę na szczere komentarze ;* 
A tutaj jeszcze taki Octopus, w normalnej wilczej postaci ;)


Przypominam jeszcze tylko, że:

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

7 komentarzy:

  1. Ju Ju masz na prawdę talent :* rozdział świetny <3 czekam na kolejny ~ d��mla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z koleżanką Domlą.
      ~Olek

      Usuń
  2. Genialne, genialne i jeszcze raz genialne, aż Cię zaobserwuję :)

    PS Octopus to z angielskiego ośmiorcica, a (cytuję): "(...) wiedziałam, że to imię będzie odpowiednie (...)"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Octopus to ośmiornica, jednak moim zdaniem brzmi tak trochę po grecku ;) Oprócz tego potem jeszcze się okaże, skąd wiedziała, że imie będzie odpowiednie ;*

      Usuń
  3. (...)Ale nie powiesz nikomu, że płakałem, prawda. Bo wiesz, bogowi tak nie wypada (...)" xD rozwaliłaś mnie :)
    A ogólnie to zaczęłam go czytać kiedy zaspamowałaś go na moim blogu i powiem, że mi się bardzo podoba :)
    Dobra, idę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. GENIALNE , GENIALNE masz prawdziwy talent !!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń