poniedziałek, 13 stycznia 2014

Epilog (seria I)

<Jessica> 
Obudziłam się w wygodnym łóżku, w jakimś różowym pokoju. Ściany były różowe, meble były różowe, nawet wszystkie dodatki były różowe! Wspominam już, że nie znoszę różowego? No ale dobra, ten różowy pokoik chyba jeszcze mogłabym znieść, ale przygotowany dla mnie strój? To był chyba jakiś kiepski żart! Na krześle koło mojej kurtki i trampek leżał różowy strój baletnicy i różowa plastikowa korona. Wstałam i przejrzałam się w wielkim różowych lustrze (nieno, serio, niedługo zacznę tęczą rzygać od tego różowego!) - miałam na sobie zniszczony obozowy podkoszulek, który sprawiał wrażenie, jakby został kilka razy wciągnięty przez kosiarkę i podarte dżinsowe szorty, a moje włosy wyglądały, jakby nie widziały szczotki od miesiąca. Oprócz tego całe udo, aż po kolano było zabandażowane. No tak, wczoraj całkiem nieźle mi się oberwało. Przygladziłam włosy ręką, trudno, na szczęście nie jesteśmy córką Afrodyty, jakoś przeżyję. Ale te ciuchy? Nie mam pojęcia, kto mi je dał, ale definitywnie składam zażalenie! 
Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. I to mają być porządne środki ostrożności? Nawet mi telefonu nie zabrali! I był tu całkiem niezły zasięg... Muszę jeszcze sprawdzić, czy przypadkiem nie ma internetu. Oczywiście odebrałam.
- Siema Ruda, jak tam na tym twoim obozie? Poznałaś kogoś? - w słuchawce usłyszałam wesoły głos Crisa. 
- Nie, ale zostałam uwięziona w różowej wieży, więc mój szanowny rycerzu, rusz swoje wielmożny tyłek i jakoś mnie stąd wyciągnij! - ze złości aż tupnęłam nogą. Czemu Junior zawsze mnie tak wkurzał? 
- Spoko, księżniczko, gdzie jesteś? Zamiast na obóz trafiłaś do jakiejś speszjal Akademi dla księżniczek i dostałaś szlaban? - usłyszałam jego durnowaty śmiech. 
- Cris, cholera jasna, jesteś debilem, wiesz? Gdybym wiedziała, gdzie jestem, to chyba nie sciągałabym cię z Hiszpanii, żebyś mnie stąd wyciągnął! Po prostu zlokalizuj mnie jakoś i mnie stąd zabierz! Mam już dość tego wszystkiego! Chcę do domu! - w oczach zbierało mi się na łzy. Cris chyba to wyczuł, bo jego głos stał się łagodniejszy. 
- Ej, maluchu, już nie płacz, wsiadam w pierwszy samolot do USA i już cię stąd zabieram. Obiecuję, że bezpiecznie wrócisz do domu i wszystko będzie jak dawniej. Wszystko będzie zupełnie tak jak dawniej. Obiecuję... 

<Luke> 
Zapukałam i kiedy usłyszałem pełne frustracji "proszę" delikatnie ichyliłem drzwi. Jess stała przed lustrem z miną, jakby absolutnie potrzebowała kogoś zabić. Zaczęłam żałować, że nie zawołałem tu wcześniej Nakamury. 
- Hej, mogę wejść? 
- No przecież powiedziałam, że tak! - usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok. - Siadaj, chyba mamy wiele do omówienia. 
- Chodzi ci o ten pokój? - westchnąłem i opadłem na łóżko. - Sorki, wiedziałem, że ci się nie spodoba, ale nic innego nie było. Do wyboru był jeszcze tylko dom strachu z wypchanymi zwierzętami. Tam to byś na pewno nie mogła zasnąć. 
- Och, no dobra, wybaczam - dziewczyna aż się wzdrygnęła. Od zawsze bała się wypchanych zwierząt. - Ale nie dało się znaleźć chociaż jakiś innych ubrań? No sorki, ale w życiu nie włożę na siebie niczego różowego! 
- Spoko, na szczęście o tym pomyślałem, łap - ze śmiechem podałem jej torbę z czystymi ciuchami. - Mam na chwile wyjść, kiedy będziesz się przebierać? 
- No jakbyś mógł, to byłoby super - uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. 
- Czyli nie każesz mi wychodzić? - uśmiechnąłem się i wyciagnąłem na jej łóżku. Dziewczyna parsknęła śmiechem. 
- Nieno, ty sobie chyba żartujesz! Wynocha stąd, ale już! 
Z miną zbitego psa wyszedłem z pokoju, by już po chwili wrócić i zastać Jessie ubraną w obcisłe dżinsy i zwykły biały tiszert. Na ramiona oczywiście zarzuciła sobie swoją kurtkę. 
- Wow! Ale ty wyglądasz! - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. 
- Och, daruj sobie, wyglądam masakrycznie, ale to teraz nieważne. Musisz mi wyjaśnić jeszcze kilka rzeczy i odpowiedzieć na kilka pytań. Pytanie pierwsze, co się stało z Percym, Annabeth, Thalią, Nico i tą nową, Glimmer? 
- Glim tam była? Naprawde? Pilnowała cię? Miała za zadanie cię chronić. 
- Taaa, bardziej to ja musiałam ją chronić przed spadnięciem do Tartaru, ale nieważne. Ponawiam pytanie, co z Percym i resztą? 
- A bo ja wiem - wzruszyłem ramionami. - Cyklopi dostali rozkaz, aby ich wykończyć. Zastanawiające jest to, dlaczego tak długo nie wracają... 
- COOOOOO?! Kazałeś swoim potworów wykończyć moich przyjaciół? Ty to chyba porządnie na mózg upadłeś! - zaczęła miotać się po pokoju, rzucając we mnie wszystkim, co trafiło jej w ręce. Kiedy dostałem od niej w głowę różowym grzebieniem do włosów, straciłem panowanie nad sobą. 
- Jakbyś nie zauważyła, starałem się uratować ciebie! Jesteś dla mnie sto razy ważniejsza od każdego z nich! - chwyciłem ją za ramiona i mocno potrząsnąłem. Dziewczyna tylko spojrzała na mnie chłodno i z całej siły kopnęła tam, gdzie boli najbardziej. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, już leżałam na podłodze zwijając się z bólu. 
- No to masz problem, bo ja tak nie uważam! - krzyknęła i wymaszerowała z pokoju, pozostawiając mnie z ogromnymi wyrzutami sumienia. 

<Cris>
Leciałem samolotem z Madrytu do San Francisco, cały czas rozmyślając o Jess. Dlaczego jest uwięziona? Kto ją uwięził? Dlaczego w różowej wieży? Udało mi się ją zlokalizować, dzięki aplikacji Znajdź iPhone, to jednak nie odpowiedziało na żadne z moich pytań. Wiedziałem jednak, że ona należy też do jakiegoś innego świata. Świata, do którego ja definitywnie nie należę i ten świat mi ją zabiera. A jeszcze po rozmowie z nią... Powiedziała, że chce do domu, żeby to wszystko już się skończyło i żeby było tak jak dawniej. Wsadziłem rękę do kieszeni i wyjąłem z niej małą buteleczkę z jakimś srebrzystym płynem - jak mi wyjaśniła ta tajemnicza, płynną Mgłą, która miała usunąć jej pamięć i przywrócić normalne życie. Ta kobieta mówiła coś jeszcze, że ten mityczny świat, w którym ona żyje, świat greckich bogów i herosów, to rownież mój świat, tylko, że ja niby nie chcę tego dostrzec... To nie fair, ja chcę to dostrzec, tylko... Potrząsnąłem głową, aby otrząsnąć się z tych myśli. Przecież takie moje rozważania nic nie dadzą. A Jess, jak sama to przyznała, nie chce już należeć do tego świata. A ta dziwna kobieta, która przedstawiła się jako Afrodyta (mógłbym przysiądz, że gdzieś już to imię słyszałem) powiedziała, że ten srebrzysty płyn rozwiąże wszystkie moje problemy, że znowu będzie tak jak dawniej. A może nawet lepiej? Skoro nie będzie pamietać, o tych swoich przyjaciołach (i chłopaku, którego na pewno miała, była przecież taka atrakcyjna) z tego obozu, to może zwróci na mnie uwagę jak na chłopaka, a nie tylko przyjaciela? Przecież na pewno jestem od niego przystojniejszy! Moje rozważania przerwał głos stewardesy - już dolecieliśmy. 
Wysiadłem z samolotu i wezwałem taksówkę, aby zawiozła mnie na wskazany adres. Kierowca chyba trochę się zdziwił, że ma mnie zawieźć pod zamknięty park rozrywki, ale nie zadawał pytań. 
Wysiadłem z samochodu i stanąłem pod różową wierzą. No dobra, miejsce odnalazłem, ale jak się tam dostać? 
Nagle zobaczyłem Jess, która wychodziła z tej wieży przez DRZWI! Jak mogłem nie zauważyć, że są tam DRZWI? Kiedy tylko mnie zobaczyła, od razu rzuciła się w moją stronę i mocno mnie uściskała. 
- Przyjechałeś! Ty naprawdę przyjechałeś! O matko, nie mogę w to uwierzyć! 
- Jasne, że przyjechałem, księżniczko - ze śmiechem pocałowałem ją w policzek. Chyba nie powinienem tego robić, bo dziewczyna się ode mnie odsunęła i spojrzała na mnie ze złością. 
- Junior! Rozmawialiśmy już o tym! - Jess, zawsze kiedy sie na mnie złości, mówi na mnie Junior. A teraz, muszę przyznać, miała prawo być zła. Już wcześniej ustaliliśmy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, więc nie ma żadnych całusów... Jasna cholera! 
- No okey, przepraszam, ale to był taki przyjacielski całus - uśmiechnąłem się do niej. - Wracamy do domu? Mogę zaraz zadzwonić po taksówkę. 
- Okey, czekaj sekundę, zaraz podam ci adres, tylko... - zmarszczyła nos i rozejrzała się. Po chwili zaczęła jak szalona machać rękami a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Octo, tutaj! Chodź tu do mnie! Ooooo, kochany piesek! 
Tego, co po chwili przybiegło, raczej nie nazwałbym kochanym pieskiem. Był to wielki, biały wilk ze skrzydłami, wielkości konia. W sensie on był wielkości konia, a nie jego skrzydła. Rzucił się w kierunku Jess i zaczął ją lizać po twarzy, a dziewczyna drapała go pod brodą i za uszami. 
- Yyyyy, nie chcę psuć takiej pięknej, romantycznej chwili, ale co to kurde jest? - zrobiłem chyba wyjątkowo głupią minę, bo Jessica wybuchła śmiechem. 
- To jest, mój drogi Crisie Juniorze, mój strażnik, który potrafi latać, więc, sorki, że ci zawracałam głowę, ale teraz już sobie sama poradzę - wyszczerzyła do mnie zęby. Chciałem już powiedzieć, że nie zawracała mi głowy, tylko raczej zawróciła mi w głowie, ale przypomniałem sobie o tej cholernej strefie przyjaźni. Czemu mogę mieć każdą dziewczynę, ale akurat ta jedna, na której tak mi zależy, uważa mnie tylko za przyjaciela? Ale dzięki tej małej buteleczce ze srebrzystym płynem, to wszystko zaraz może się zmienić. Bua ha ha ha ha! 
- Ej, no ale chwile, co ty robisz? - byłem tak zajęty własnymi myślami, że nie zauważyłem, jak dziewczyna wsiada na tego swojego psa. Jeśli teraz odleci, za nic nie uda mi się dać jej do wypicia płynnej mgły! - Czekaj chwilę, chociaż to wypij, po tym poczujesz się lepiej! - podałem jej buteleczkę. Dziewczyna spojrzała na nią krytycznie. 
- Co jest w środku? Nic mi się po tym nie stanie? 
- Nie, wszystko będzie okey, zaufaj mi! - ze śmiechem puściłem jej oko, przeklinając się w duchu, za to, że ją oszukuję. No ale to dla jej własnego dobra, no nie? 
Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła, wzięła ode mnie płyn i wypiła wszystko jednym łykiem. Przez chwilę nic się nie działo, a potem wydarzyło się wiele rzeczy jednocześnie. 
Po pierwsze, Jess chyba zemdlała. Po drugie, ten jej pies zaczął się kurczyć, a jego skrzydła jakby z powrotem wrosły w ciało. Po trzecie, nagle z jej ust wydostała się jakaś srebrna, błyszcząca chmura, która uformowała się w tą tajemniczą kobietę i puściła mi oko. 
A potem wszystko powróciło do normy - chmura znikła, a Jess otworzyła oczy i uśmiechnęła się blado.
- Hej, co się stało, gdzie my jesteśmy? Musiałam się chyba nieźle w głowę walnąć, bo nic nie pamiętam...
- Wszystko okey, jesteśmy w San Francisco w USA, zemdlałaś na środku ulicy - uśmiechnąłem się i ścisnąłem ją za rękę. Na szczęście jestem dobrym aktorem i udało mi się nie pokazać, jak wielkie mam wyrzuty sumienia. - Jak tu byliśmy, ten pies się do ciebie przyczepił, chyba chce, żebyśmy wzięli go ze sobą do Hiszpanii - pokazałem ręką na przestępującego z łapy na łapę Octopusa. - Co ty na to? 
- Jest piękny - dziewczyna uklękła i delikatnie pogładziła psa po pysku. - Jak się wabisz? A no tak, nie masz jeszcze imienia... Może Octopus? - pies wesoło zamerdał ogonem, a na twarzy dziewczyny pojawił się promienny uśmiech. 
- Octopus? Czemu akurat Octopus? - uklękłem koło nich i podrapałem psa za lewym uchem. - Nie ma na świecie innych, bardziej odpowiednich imion dla psów? 
- Są, jasne, że są, ale sama nie wiem. Jakoś wydaje mi się, że to imię będzie dla niego odpowiednie...
~~~~~
Rozdział dedykowany dla Alexandry Everdeen <3 Ty to już dobrze wiesz za co ;* A teraz chwila prawdy, przyznawać się, kto się chociaż trochę zmartwił, jak zobaczył, że to epilog? Wiem, takie to dziwne i pokręcone, ale dokładnie taki miałam na to pomysł :) Planuję zrobić jeszcze drugą serię tego opowiadania, oczywiście, jeśli ktoś będzie to czytał ;> Interesują kogoś jeszcze te moje wypociny? Mam nadzieje, że tak, bo mam już super pomysł ^^

22 komentarze:

  1. dziękuję za dedyka <333 nie wiesz jaki to wywołało uśmiech na mojej twarzy XD
    ja się zmartwiłam, jak mi o tym powiedziałaś... JUŻ EPILOG??? NIEEE!!! ale jeżeli to NIE jest koniec, to jakoś wytrzymam ;*
    świetny, genialny, wspaniały epilog *o*
    pamiętaj, że ja zawsze będę czytać Twoje "wypociny" <3
    dlatego czekam na drugą serię!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje <33333333333 Wiem, że zawsze mogę na cb liczyć ;* A dedykacje masz, bo bez ciebie by tego rozdziału nie byko, a na pewno nie tak szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Epilog!! Nie masz prawa! Błagam napisz szybko tą drugą serię i nie zabijaj mnie!!
    PS. U mnie jest next zapraszam: http://www.willjackson-historia.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. IT IS AMAZING!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (http://images5.fanpop.com/image/photos/27200000/Jake-jake-abel-27208311-500-281.gif)
    Najlepszy rozdział EVER!!!
    Rozmowa Luke'a i Jess najlepsza. Szczególnie teksty Luke'a.
    Najbardziej jednak rozwalił mnie "tiszert" myślałam, że umrę.
    No i tarzałam się po łóżku jak przeczytałam "(..) z całej siły kopnęła tam, gdzie boli najbardziej. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, już leżałam na podłodze zwijając się z bólu" Nie wiem czy oglądałaś "Immortals Bogowie i Herosi" (bardzo przerobiony mit o Tezeuszu.) Ale skojarzyło mi się z taką jedną sceną z tego filmu... Biedny Lizander...Ok nie ważne :)
    Możesz mi wytłumaczyć czemu Octo ma na imię Octopus, czyli Ośmiornica? Bo nie pojmuję.
    Jess powinna być z Crisem.
    Ale Afrodyta i tak najlepsza. Moja ulubiona bogini.
    (w imieniu Crisa... Afrodyto dziękuję ci za tą wspaniała Mgłę w płynie!!!)
    Jestem prze szczęśliwa, że Jess straciła pamięć. Nawet sobie nie wyobrażasz jak...
    Jak zobaczyłam napis Epilog po wejściu na Twojego bloga zaczęłam krzyczeć (serio). [współczucie dla moich sąsiadów]
    Mam nadzieję, że szybko powrócisz z drugą częścią, bo nie mogę się doczekać :)
    Żeby ci wena nie uciekła z koszyka :)
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. dobra... teraz przeczytałam to znowu i przepraszam, że to takie bez ładu i składu... Ale nie moja (tylko Twoja) wina, że to jest takie cudowne :)
      P.S Pod koniec akapitu Luke'a chyba zmieniłaś rodzaj czasowników. Pod koniec jest "łam" zamiast "łem" Chyba, że ja o czymś nie wiem co do Luke'a :)

      Usuń
    3. A Jess raczej z Crisem nie będzie, ale kto wie? Mam bardzo fajny pomysł, z kim by mogła być, ale wszystko jeszcze moze się zmienić ;> A Afrodyta na pewno duuuuuuuuużo namiesza :) I bardzo mi przykro, ale Jess pamięć niestety odzyska, ale zajmie jej to duuuuuuuużo czasu ;) Ale więcej już nie zdradzam, wszystko okaże się w prologu, który pewnie ukaże sie już za mniej wiecej tydzień ;*
      A wilka nazwałem Octopus, bo było to pierwsze słowo, które przyszło mi do głowy i wydawało się w miarę greckie XD
      PS.: Jesli pojawiają się jakieś błędy, to głownie dlatego, że większość pisze na telefonie i autokorekta mi wszystko sama zmienia -,-

      Usuń
    4. Afrodyta zawsze namiesza :)
      Doskonale wiem, że Jess odzyska pamięć, ale cieszę się że w ogóle ją straciła.
      Dzięki, bo nie wiedziałam co z tym Octo :)

      Usuń
  5. Dzisiaj tak sobie chodzę po różnych blogach, patrzę, czy nie ma nic nowego, a nagle tutaj nowy rozdział. Czytam tytuł i co??? Epilog. Myślę, że albo ja mam halucynacje albo to prawda (w co z początku nie chciało mi się wierzyć). Ale taka smutna prawda.
    Chociaż w sumie jest to chyba najprostszy sposób (w końcu sam Riordan tak zrobił), żeby wprowadzić postacie z Herosów Olimpijskich. Będzie chyba bardziej pasować. Ale mimo to nie mogę przeżyć sformuowania "Epilog" na tym blogu. Sama nie wiem, czemu, ale tak jest. Może dlatego, że to słowo mnie po prostu przeraża. Oznacza zakończenie książki (czy tam historii), dlatego nie wróży nic dobrego, bo ja bardzo nie lubię, kiedy opowiadanie się kończy :(.
    Ten komentarz robi się coraz dłuższy, a ja nawet jeszcze nie przeszłam do samej treści.
    Więc zaczynam.
    Przyznam szczerze: spodziewałam się WSZYSTKIEGO, tylko akurat nie tego. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli chodzi o bogów, ale żeby heros zapomniał, kim jest. Coś takiego się jeszcze nie zdarzyło. Chociaż różowa wieża była nawet zabawna! Tylko nie mam pojęcia, jak przywrócisz Jess pamięć. (Bo przecież ją odzyska, prawda?) Ale to Twoje opowiadanie i z pewnością z Twoim talentem coś na to poradzisz :).
    Twoja
    Krytyczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam super plan, jak odzyska pamięć, ale nie chcę zdradzać ;> Powiem tylko tyle, że płynna mgła blokuje moce tylko przez pewien ograniczony czas i mam nadzieję, że już się dalej domyślisz ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Luke pobije Crisa, później Jess pobije Luka a armia Kronosa pobije Jess i wszyscy trafią do szpitala i wszystko będzie happy

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie do końca, ale ciekawa wizja XD

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny blog.... cudo *___* a sama zapraszam do mnie początkującego:) a tak to naprawdę masz talent ;) http://percy-and-annabeth-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. EPILOG?!!! Nieeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!
    Pisz nowa serię jak najszybciej, bo już nie mogę się doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę, cały czas piszę ;* Mam już epilog ale jest beznadziejny wiec nie wiem, czy go wstawiać :/

      Usuń