1 marca jest 60 (w latach przestępnych 61) dniem w kalendarzu gregoriańskim. Do końca roku pozostaje 305 dni.
W starożytnym Rzymie był to pierwszy dzień w roku.
Imieniny tego dnia obchodzą:
- Albin
- Aldona
- Antoni
- Budzisław
- Dawid
- Eudokia
- Eudoksja
- Feliks
- Herakles (OMG, mitologia, wszędzie mitologia ;o)
- Herkulan
- Herkules (To był ten rzymski, prawda?)
- Joanna
- Józef
- Leon (sto lat Leośku ;>)
- Leona
- Radosław
- Switbert
Tego dnia urodzili się między innymi:
- Justin Bieber
- Fryderyk Chopin
- Kesha
- Jensen Ackles
- Ja ;3
- I jeszcze z 50 innych, znanych osób ;)
No to tutaj taki dodatek, dodany specjalnie z okazji 15 urodzin pewnej dziwnej, pokręconej i, jak to określili moi wspaniali koledzy z klasy, pozytywnie jebniętej osoby ;*
Mam nadzieje, że się podobał i będzie dużo komentarzy, tak jak pod poprzednim postem, pod którym było aż *famfary* 36 komentarzy!!! Kocham was normalnie!!!
A teraz, po tym długim i nie koniecznie ciekawym wstępie, przechodzimy do opowiadania ^^
Jest to taki mały spojler i chodzi tu generalnie o to, jak Leo wrócił z wyspy Calypso i jest w niej zupełnie zakochany a Jessie cierpi z tego powodu ;< Jest też ukazana jej przyjaźń z Nico, no i są, oczywiście, elementy Percico, które oczywiście kocham i shippuję, nawet bardziej niż Percabeth, chociaż takie bez Perciego ;*
Spokojnie, nie jest YAOI i nie niszczy psychiki więc każdy, nawet ten, kto ich jakoś specjalnie nie lubi też może przeczytać ;)
Chciałabym w ten sposób jakoś wynagrodzić wam to, że byłam chyba jedynym blogiem, na którym nie pojawił się specjalny dodatek świąteczny (jeeeeeej, niech żyją logicznie zbudowane zdania -,-) i dlatego daję ten specjalny urodzinowy :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na szczere opinię ;*
★彡 ★彡 ★彡
- Nico, boję się! Już nie wiem co robić! Gdyby Percy tu był... On by znalazł jakieś rozwiązanie - dziewczyna załkała i mocniej wtuliła się w jego pierś, mocząc łzami jego koszulkę.
Siedzieli na noku rei na szczycie przedniego masztu, skąd mieli doskonały widok. Nico lubił tam przesiadywać, bo tylko tam mógł być samotny, a Jessica lubiła dotrzymywać mu towarzystwa. Była chyba jedyną osobą, której obecność mu nie przeszkadzała.
Objął ją ramieniem i delikatnie pogładził po plecach, chowając twarz w jej rudych włosach.
Ona jedna wiedziała, ona jedna go rozumiała. I co najważniejsze, nie widziała w tym nic dziwnego. Akceptowała go takiego, jakim jest.
Wcześniej ona starała się choć po części zastąpić mu siostrę. Teraz to on musi spróbować zastąpić jej utraconego, być może na zawsze, brata.
Tak, dla niej Percy Jackson był jak brat. Kochała go, chociaż w inny sposób. Był dla niej kimś, do kogo zawsze może zwrócić się o pomoc, kogoś, kto zawsze coś wymyśli, zawsze jej jakoś pomoże, sprawi, że będzie lepiej, nawet, gdyby był to problem nie do rozwiązania...
O ironio, ma jej spróbować zastąpić osobę, której jemu samemu też cholernie brakuje.
Osobę, którą kocha.
Czemu akurat on, czemu nie mógł to być nikt inny?
Czemu musiało to się stać akurat jemu? I do tego z NIĄ?
Kurwa mać!
Czemu to tak cholernie boli?!
Nico nigdy nie przepadał za Annabeth. Zawsze wydawała mu się zbyt idealna, zbyt nierzeczywista, jakby tak naprawdę nie istniała...
A Percy... Percy nigdy nie widział poza nią świata.
Spojrzał na płaczącą Jessicę. Teraz, gdy Leo wrócił, cały i zdrowy, ale ze złamanym sercem...
A ona to widziała. Widziała, jak osoba, którą kocha z dnia na dzień zupełnie się od niej odsunęła, stała się jej zupełnie obca, bo poznała kogoś zupełnie innego, z kim ona nie może się nawet równać. Widziała, jak chodzi smutny, mamrocząc coś o naprawieniu Festusa i powrocie na Ogygię, i za każdym razem jej serce rozpadało się na miliony kawałków.
Chciała go jakoś pocieszyć, przytulić, poczuć jego zapach. Chociaż złapać go za rękę i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że są razem...
Szkoda tylko, że chociaż wcześniej byli sobie tak bliscy, teraz dzieliła ich ogromna przepaść...
Nico doskonale umiał odczytywać odczucia innych ludzi, wiedział więc doskonale, co czuje dziewczyna. A pokrywało się to idealnie z tym, co on sam odczuwał...
On, Nico di Angelo, syn Hadesa, który wogóle nie powinien żyć, przynajmniej w tych czasach, zakochał się w kimś, kogo powinien nienawidzić. Zakochał się w chłopaku, który wyrządził mu tyle krzywd, przez którego tyle wycierpiał. Przez którego zginęła jego siostra...
Tak, chociaż nie chciał się do tego przyznać, kochał Perciego Jacksona.
Dziewczyna podniosła na niego wzrok. W jej oczach, niemal identycznych jak oczy Bianci, nadal lśniły łzy.
- Nico... Myślisz o Percym, prawda?
- Tak... - chłopak odwrócił wzrok. - Tak, myślę o Percym.
- Ja też... - dziewczyna spuściła głowę, wpatrując się w krzątającego się po pokładzie Leona. - Tęsknię za nim... Za Percym... Ciągle wydaje mi się, że gdyby on tu był, wszystko byłoby inaczej...
- Może i tak... - Nico również spojrzał w dół. - Może i byłoby inaczej, lepiej... Ale jest tak jak jest i nie możesz się za to obwiniać... A jeśli chodzi o Leona... Percy pewnie by mu po prostu przywalił - na jego twarzy na kilka sekund zabłąkał się uśmiech, zaraz jednak zniknął, zastąpiony przez maskę, którą chłopak zawsze zakładał, gdy nie chciał pokazać swoich uczuć. - On zawsze chce ratować świat, żeby ocalić przyjaciół zrobi wszystko. Nienawidzi, gdy ktoś ich rani... - skrzywił się, dodając w myślach, że, choć o tym nie wie, to właśnie jego rani najbardziej.
- Nico, przecież wiesz, że on nie robi tego specjalnie - dziewczyna położyła głowę na jego barku i uśmiechnęła się smutno, jakby czytała mu w myślach. - On po prostu o tym nie wie, nie zdaje sobie z tego sprawy... Może gdybyś mu powiedział...
- Tylko by się zamartwiał - chłopak prychnął, jednak nie odsunął się, jakby to zrobił, gdyby zaproponował mu to ktoś inny.
Lubił obecność Torresowej, przypominała mu Biancę, choć tak naprawdę bardzo się różniły. W sumie była kolejną osobą, którą powinien nienawidzić, bo to przez jej matkę zginęła jego siostra, a jednak nie umiał. Zawsze była mu bliska a teraz, kiedy znała jego sekret, stała się bliższa nawet niż Hazel, która była przecież jego siostrą. Nico nie chciał się do tego przyznać, ale chyba lubił ją też dlatego, że z charakteru była bardzo podobna do Jacksona...
Przeciągnął się i z sarkastycznym uśmiechem szturchnął dziewczynę w ramię.
- Chodź, zjedzmy coś, pewnie jesteś głodna - zero reakcji. - Jess, wszystko okey?
Dziewczyna siedziała z podciągniętymi pod samą brodę nogami i bezwiednie obracała w palcach naszyjnik z koniczynką. Była pogrążona w myślach a Nico wiedział, że myśli o Valdezie.
- Ej, Jessie, nie zadręczaj się tym, wszystko będzie dobrze, obiecuję - objął ją ramieniem i delikatnie pocałował w czoło, patrząc ze złością na stojącego przy kole sterowym chłopaka, wpatrującego się w nich ze zdziwieniem.
Wcześniej wydawało mu się, że syn Hefajstosa jest nawet w porządku, teraz jednak nie umiał nawet na niego spojrzeć, bez powstrzymywania się, aby trzasnąć go w twarz i ekspresową drogą zesłać do Hadesu.
Za każdym razem, gdy patrzył na ból w ciemnych oczach Jessici, złość na Valdeza wzbierała w nim coraz bardziej.
Nie rozumiał, jak można było dać komuś nadzieję, a potem tak po prostu ją odebrać.
Dziewczyna spojrzała na niego smutnymi oczami, jednak zdobyła się na lekki uśmiech.
- Nie obiecuj, synu Hadesa, skoro nie dasz rady dotrzymać obietnicy. Sam przecież wiesz, że nic nie będzie dobrze. Percy i Annabeth są w Tartarze, obóz Jupiter przygotowuje się do ataku na obóz Herosów, a my sami zmierzamy do Grecji, na całkowitą zagładę świata, jaki znamy.
- Jak to dobrze, że jesteś optymistką, Torres - Nico z czułością roztrzepał jej włosy. - A teraz już się nie martw i chodź coś zjeść, kto ostatni w mesie ten gazy łasicy - puścił jej oko i przeteleportował się z miejsca gdzie przed chwilą stał prosto na pokład. Jessica szybko otarła oczy wierzchem dłoni, a na jej twarzy pojawił się sarkastyczny uśmiech.
- Pfff! Pokłoń się przed mistrzem, di Angelo - parsknęła. Wstała, przeciągnęła się, cały czas patrząc triumfalnie na syna Hadesa, zeskoczyła z 15 metrów, robiąc przy okazji salto w powietrzu i lekko jak piórko wylądowała na pokładzie tuż obok uśmiechającego się chłopaka.
- No, muszę przyznać, że całkiem nieźle, Torres. Ale bardzo mi przykro, cały wyścig jeszcze się nie skończył - gwizdnął przez zęby, uśmiechając się wrednie i już po chwili ponownie rozpłynął się w cieniu.
Jessica prychnęła i ze śmiechem przewróciła oczami. Takie wyścigi nie należały do rzadkości. Nico zawsze starał się w ten sposób poprawić jej humor, co, trzeba przyznać, nawet się sprawdzało.
Zrobiła gwiazdę i ruszyła do zejścia pod pokład, aby jeszcze jakoś dogonić chłopaka, gdy drogę zagrodził jej Leo.
- Eeeee, Jessie, możemy pogadać?
- A mamy o czym? - uśmiech momentalnie znikł z twarzy dziewczyny, zastąpiony przez maskę obojętności. Nauczyła się tego od Nico, nie pokazywać po sobie żadnych uczuć. Tak jest łatwiej, bezpieczniej...
- Eeee, bo bo chciałem się ciebie zapytać... - chłopak był wyraźnie zbity z tropu. - Wiesz może, czemu Nico tak mnie nienawidzi? Od czasu mojego powrotu z wyspy Calypso ciągle tylko na mnie warczy, a ja nie wiem, co mu takiego zrobiłem...
Dziewczynę łzy zapiekły pod powiekami. No tak, Calypso, ukochana nowa dziewczyna Leona, która była taka cudowna, taka wspaniała, taka mądra i taka piękna. Prychnęła.
- To chyba sprawa między wami, Leonie Valdezie, czyż nie? Nie mieszaj mnie do tego.
- To niby tak, ale... - chłopak położył sobie dłoń na karku, wyraźnie zdezorientowany. - To zaczęło się, gdy ty zaczęłaś tak strasznie mnie unikać, nie wiem czemu... Wydawało mi się, że byliśmy przyjaciółmi... - spojrzał na nią z nadzieją w oczach. - Nie może tak być dalej?
- Nie, Leo, nie może być tak dalej - jej głos był zimny, choć słychać było, że jego właścicielka z trudem powstrzymuje się od płaczu. Wyminęła zdezorientowanego chłopaka i zasłaniając sobie twarz włosami ruszyła do drzwi.
- Jess, poczekaj! Dlaczego? - Leo w ostatniej chwili chwycił ją za rękę. Ten dotyk przypomniał jej wszystko, ich wspólne chwile, które teraz kojarzyły jej się tylko z czymś odległym, co tak naprawdę się nie wydarzyło. Tego było już dziewczynie za wiele - odwróciła się gwałtownie, tak, że patrzyła mu teraz prosto w oczy. Łzom zbierającym się już od jakiegoś czasu w końcikach oczu pozwoliła teraz spokojnie popłynąć.
- Dlaczego? - powtórzyła jak echo. Jej głos był zachrypnięty a po policzkach spływały małe strumyki łez. - Dlatego, bo cię kocham, Leonie Valdezie, największy ślepy idioto wszechczasów! - wyrwała mu się i zbiegła na dół, pod pokład, chowając twarz w dłoniach.
Nico, który nagle pojawił się niewiadomo skąd, spojrzał na niego ze złością, mieszaną ze współczuciem.
Leo spuścił głowę i zacisnął dłonie w pięści.
- Wiedziałeś, prawda? - Nico przytaknął. Słyszałeś wszystko?
- Może nie wszystko, ale większość... Wystarczająco dużo.
- I co..?
- A co może być? Masz przerąbane, stary - chłopak położył mu dłoń na ramieniu a w jego oczach malowała się autentyczne współczuciem. - A teraz pozwól, że jako zastępczy starszy brat, rozgniotę na miazgę gościa, który zranił moją małą siostrzyczkę - uśmiechnął się sarkastycznie, chwytając w dłoń swój stygijski miecz.
Świetne. Zajebiste. Końcówka rozwala. Biedna Jess.. Leo ma przerąbane a Nico rozwala system. Mogłabym się tak rozpływać ale wole pisać krótko. :) Weny życzę. I kiedy główny rozdział??
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że ci się podoba :)
UsuńRozdział postaram się, żeby był jakoś w tym tygodniu, ale nie wiem, czy się uda, bo przez ten tydzień nie miałam czasu ani weny i nie udało mi się nic napisać, a od poniedziałku już zaczyna się szkoła ;/
"zastępczy starszy brat, który zranił moją małą siostrzyczkę" to brzmi jakby nico zranił Jess. O co chodzi w tym zdaniu?
UsuńOjć, sorki, to nie tak miało być, już poprawiam ;)
UsuńTeraz to brzmi logicznie. I to dzięki Mua :)
UsuńHahahahahh, spoko ;*
UsuńStarlette ciesz się. Dodałam rozdział na blogu. :)
UsuńJeeeeeej! Cieszę sie :) Przeczytam jak bede miała chwilkę ;)
UsuńCUD MIÓD I ORZESZKI!!! Weź oddaj trochę talentu, a nie cały dla siebie zagarnęłaś.
OdpowiedzUsuńOsobiście średnio lubiłam Jess, ale lubię ją coraz bardziej.
Nicoś jak ja go kocham!!!
Koniec najlepszy. Braciszek się wkurzył :)
Wszystkiego najlepszego!!! (po raz trzeci)
Duuuużo weny i wszystkiego innego co można życzyć ;*
Laciata <3
P.S Chopin urodził się tego samego dnia co Ty, a kiedy miał chrzest urodziłam się ja (oczywiście w innym roku) To nie jest przypadek xD (wybacz trochę mi odwala)
P.S.2 oglądasz Supernatural? Bo wiesz Ackles w tym gra xD
P.S 3 pisz szybko rozdział!!!
P.S 4 przepraszam za to jak głupi i dziwny jest ten komentarz, ale...
P.S 5. Jak dużo P.S xD
P.S 6 jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
To ty się lepiej talentem podziel, a nie od innych cyganisz, jak sama masz go najwięcej ;*
UsuńNico to najlepszy człowiek świata, też go kocham :) A jak się wkurzy, to już zupełnie rozwala system ;>
A jesli mogę się spytać, to czemu średnio lubiłaś Jess? Oczywiście nie mam pretensji, bo każdy ma swoje zdanie, ale jakoś tak trochę mnie to zdziwiło, bo wcześniej nic takiego nie mówiłaś ;o
Baaaaardzo dziękuję za życzenia :D
PS.: Supernatural nie oglądam, chociaż mam zamiar, a datę urodzin znam, bo mi ostatnio napisałaś ;*
a no tak xD
UsuńSupernatural jest świetne!!! Plus w trzech odcinkach był Jake Abel, więc...
Jess podpadła mi w I części, ale zaczynam ją lubić. Wcześniej o tym nie wspominałam (choć czasem mnie korciło) bo uznałam, że zatrzymam to dla siebie.
Nico jest najlepszy forever i taka prawda (Wujku Ricku jak bardzo nas kochasz / nienawidzisz proszę nie zabijaj Nico!!!)
Ja mam się podzielić talentem? Dobre sobie. Może tam mam jakąś namiastkę, ale prosze Cię...w porównaniu z Tobą to nic.
P.S mówisz tak o tym cyganieniu, a mnie kiedyś koleżanka żydem (cyganem chyba też) nazwała, więc nawet nie wiesz jak celnie trafiłaś :)
No właśnie słyszałam, że świetne :) Mam zamiar zacząć oglądać, ale jakoś czasu nie mam ;/
UsuńJa ogólnie wpadłam ostatnio na taki świetny pomysł, że skoro Wujek Rick koniecznie musić kogoś zabić w BoO, tak, żeby fani płakali, to niech zabije Annabeth a Persiak będzie z Nico :D No dobra, wiem, że na pewno tak nie zrobi, ale fajnie by było ;P
Z tym cyganieniem to tak mi się napisało, bo dokładnie sekundę przed twoim komentarzem koleżanka mi napisała w życzeniach urodzinowych, że i tak mnie kocha, chociaż jej cyganię internet XD
to taki dziwny zbieg okoliczności :)
UsuńJa SPN zaczęłam oglądać w grudniu 2012, a skończyłam we wrześniu, bo 9 sezonów nie tak mało. Ale się opłaca.
Wujek Rick pewno zabije Nico, a książkę skończy zdaniem (będzie bez sensu, ale...) "I wtedy Percy się obudził i z pokerową twarzą ruszył na kolejny nudny dzień w Yancy Academy" Taa... zapewne tak się skończy...
Jeśli tak zrobi to przebiorę się za Nico, polecę do Ameryki, jakoś zdobędę jego adres i będę go straszyć, łażąc wszędzie za nim, udając zombiaka i mówić: "To ty mnie zabiłeś, to ty mnie zabiłeś" itp itd, więc naprawdę nie radzę ;)
Usuńidę z Tobą. Wujek Rick będzie miał dwa duchy Nico na głowie, co będzie chore. Bo za Luke'a to ja się nie przebiorę...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa wezmę ze sobą jeszcze koleżankę z klasy, Alexandra Everdeen pewnie też pójdzie i będziemy go terroryzować :D
UsuńJa bym się mogła przebrać za Nico, Leośka, Festusa (albo Argo II, coś takiego jak było na arcie Virii), Reynę, jeśli Wujek Rick ją zabije, Persiaka (chociaż był by to wyjątkowo dziwny Persiak o.O) i ewentualnie Piper ;)
Idę z Wami XD
UsuńKrytyczka
I fajnie byłoby się przebrać za Argo II...
UsuńTo jest nas już 5, Wujek Rick się ucieszy XD
Usuńzagonimy go do psychiatryka xD
UsuńSkończy w pokoju bez klamek ;P
UsuńO bogowie, już powinien się bać XD
Powinien, powinien.
UsuńAle my jesteśmy okropne...
Ajtam ajtam ;*
UsuńNastępnym razem gdy mój wród publiczny numer jeden znów spróbuje mi podskoczyć zatrudnie Nico :-P
OdpowiedzUsuńZapomniałam o życzeniach.............
OdpowiedzUsuńA więc życze ci .......eeeeee.......
Dobrawymyśl sobie co tam chcesz a ja się pod tym podpisuje
Hahahah, już sobie wyobraziłam taką sytuację:
OdpowiedzUsuńTY: Nico, mój wróg publiczny numer jeden znowu próbuje mi podskoczyć!
NICO: Spokojnie, nie martw się, to miecz ze stygijskiej stali, zaraz trafi przyspieszoną drogą do tartaru.
TWÓJ WRÓG: Aaaaaaaaa! Nie, błagam, tylko nie on! Litości! Zrobię wszystko, tylko nie Nico di Angelo! On ma miecz ze stygijskiej stali! Pomocy!
Moja popaprana psychika XD
I nie przejmuj się, że zapomniałaś o życzeniach, bo cała moja rodzina zapomniała XD
Wszystkiego najlepszego! Zdrowia, szczęścia, radości, dużo OH, weny i wiele więcej!
OdpowiedzUsuńDodatek bardzo mi się spodobał. Calypso lubiłam do czasu aż w Domu Hadesa Leo przysiągł jej na Styks. I HATE CALYPSO! Biedna Jess... Grunt, że to tylko dodatek.
Pisz szybko!
Bardzo dziękuję za życzenia ;*
UsuńNie chcę cię martwić, ale to nie jest tak, że w głównej treści nie będzie tego wątku Caleo i Leona odwracającego się od Jess, po prostu nie będą tak dokładnie opisane uczucia, tylko bardziej ich zachowanie względem siebie ;c Jak już napisałam, to po prostu taki mały spojler ;/
Znasz moja opinie na temat tego dodatku, wiec chyba nie musze sie o tym rozpisywać ;)
OdpowiedzUsuńLeosiu! Spóźnione wszystkiego najlepszego! XD
Życzenia tez juz ci składałam :*
Swietnie piszesz i czekam na normalny następny rozdział <3 weny!
Jak masz sekundę, to zapraszam do mnie! Krótki rozdział ze specjalnym dedykiem ;*
U ciebie juz czytałam i komentowalam ;* No chyba że komentarz znowu zniknął ;/ Jeśli tak, to postaram sie skomentować jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńNo to albo ja jestem ślepa, albo mój blogger zwariował, albo Twój komentarz zniknął... Wszystko jest możliwe XD
UsuńNo to gówno jakieś -,- Chyba podpadłam w czymś Apollinowi, bo nie mam wogóle weny a na dodatek mi jeszcze komentarze znikają >.<
Usuńno to ja chyba też, bo weny mi ostatnio trochę brak :/
Usuńa komentarze bardzo często mi znikają XD
WIIIIIII!!!! Leo Valdez to świr!!! Sorry, za dużo czekolady i mi odwala. U mnie jest XIII na WJ. Za dużo czekolady. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział i wszystkiego najlepszego :D. A teraz pozwól, że jako zastępczy starszy brat, rozgniotę na miazgę gościa, który zranił moją małą siostrzyczkę - uśmiechnął się sarkastycznie, chwytając w dłoń swój stygijski miecz. SWEEEEET!
Arya C.
Hahah, po czekoladzie też mi zawsze odwala, więc spoko ;)
UsuńLeoś to świr, ale taki słodki ^^
Za życzenia bardzo dziękuje i cieszę sie, ze się podobało :)
PS.: Rozdział u cb przeczytam jakoś w najbliższym czasie, bo nie miałam przez tydzień internetu (tylko jakieś hotspoty) i teraz nadrabiam wszystkie blogi ;)
Na dobry początek spóźnione wszystkiego najlepszego! :* Niech Ci zawsze wena dopisuje, miej dużo przyjaciół, zawsze bądź uśmiechnięta... i tak dalej. W każdym razie najlepsze życzenia urodzinowe :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dodatek, jest przecudowny (jak wszystko co piszesz). Leoś faktycznie ma przechlapane za Jess. Jak on tak może łamać jej serce i być takim okropnym "największym ślepym idiotą wszechczasów" (to mnie akurat rozwaliło XD)? No jak on może? I to dla Calypso? Dla kogokolwiek innego to może jeszcze (chociaż Jess wszystkich bije na głowę stukrotnie), ale nie dla Calypso :( Cóż, mówi się trudno. Oby to się kieeeedyś zmieniło. Biedna Jessie :(
A jeśli chodzi o Nico, to być może rzadko się odzywa, ale jeśli już coś powie, to zazwyczaj jest to coś bezcennego. Jego słowa do Leosia XD. Nie no, tak się uśmiałam. Taki mały optymistyczny akcencik na koniec.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego dla Ciebie i dla Leosia <3
Pozdrowienia
Krytyczka
Bardzo dziękuje za życzenia, co z tego, że spóźnione ;*
UsuńLeo po prostu już taki jest, zakochuje sie w każdej dziewczynie jaką widzi i od razu zapomina o poprzedniej ;/ Ale obiecuję, że się poprawi :)
Zapamiętam sobie te słowa :P
UsuńNo mam nadzieję. Lepiej niech się poprawi... Dla jego własnego dobra. Bo kiedyś któraś z tych dziewczyn nie wytrzyma i mu przywali w tę śliczną buźkę XD. Nie mam ochoty być wtedy na jego miejscu... XD
UsuńGdybym miała zgadywać, postawiłabym na Jess ;)
UsuńNo, ja też XD
UsuńDroga starlette! Z okazji dnia kobiet życzę ci żeby Apollo użyczył ci weny,żeby Leo czy inny Nico wyznał ci miłość i żeby Percy częstował cię niebieskim jedzeniem :). życzę ci też aby cię potwory nie atakowały i żebyś dostała najlepszą herosową broń :)
OdpowiedzUsuńu mnie next :)
OdpowiedzUsuń